Ballada o miłości Pana Zająca Wojtek Szumański

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    2 favorites
Wciąż pod liście w naszym lesie miłość złotą aurę niesie,
A do szczęścia droga długa, przecież serce to nie sługa.
Pewien Zając nocą szlochał, bo się w Zającowej kochał,
A z miłością już tak bywa, że się zdarza nieszczęśliwa.

Więc wystroił się pan Zając i do swojej lubej gnając,
Na wyznania wielce skory, wreszcie dotarł do jej nory.
Ona rzecze tak do niego: "Odpuść sobie, mój kolego,
Nie dla ciebie moje wdzięki, a więc oszczędź sobie męki".

Niedźwiedź zaczął jemu radzić: "Idź ty chłopie się zabawić!
Mówię jak brat mówi bratu, tego kwiatu jest pół światu!"
A zauroczony damą Zając nie dał za wygraną,
I ją raczył prezentami, ta wciąż truła, że to na nic.

Jeszcze raz mych sił spróbuję, jak nie wyjdzie, rezygnuję.
Pukał w drewno drzwi wejściowych, ale nikt mu nie otworzył.
Aż na wejście padło słowo, a tam Niedźwiedź z Zającową.
Jak się dopuściłeś tego czynu, Niedźwiedź!
Ty sku******!!!

Więc morał taki z tych słów pozbieraj:
Lepiej ostrożnie przyjaciół dobieraj
Nim zjawi się jakiś niedźwiedź, ty porusz głową,
Bo chętnie się weźmie za twoją zającową.




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim