Ballada o późnej starości Don Kichota Wojciech Młynarski
Lyrics
Don Kichot z Manczy, jak się snadnie
Przekona ten, co rusza głową,
Nie umiał się zestarzeć ładnie.
Nie chciał spierniczeć sielankowo.
Tylko - gdy pierwszy promień słońca
Z nad horyzontu się wynurzał,
Don Kichot gapił się bez końca
Na wiatrak, który stał na wzgórzu.
I żal było mu, że już nie czas
By dawne boje toczyć.
Że brak w piersiach tchu, by jeszcze raz
Na Rosynanta skoczyć.
I hiszpański wiatr, gorący wiatr
Nie zagra mu bolera.
I nie będzie bard, wędrowny bard
Opiewał bohatera.
Ech, zagrać by znów jedną z tych scen,
Jak dawniej kopie kruszyć.
I nasiekać łbów, na wiatrak ten
Na Rosynancie ruszyć,
Bić w te skrzydła dwa, te skrzydła, co
Bezczelnie w niebo sterczą
I wciąż się zda, wciąż ci się zda,
Że śmieją się szyderczo,
I wciąż raz po raz dwóch skrzydeł skrzyp
Odmierza mknący rączo
Czas - okrutny czas,
Niełaskaw dla rycerzy, co się kończą.
Przesłanie:
Wielka jest Twoja menażeria,
Lecz proszę, dojrzyj nas o Panie,
Gdy nam już po donkiszoteriach,
Przyjdzie spierniczeć i skapcanieć.
Spraw wtedy, boś Ty mądry sternik,
By nas nie trzęsła szajba taka,
By mógł spokojnie każdy piernik,
Obok swojego przejść wiatraka
Przekona ten, co rusza głową,
Nie umiał się zestarzeć ładnie.
Nie chciał spierniczeć sielankowo.
Tylko - gdy pierwszy promień słońca
Z nad horyzontu się wynurzał,
Don Kichot gapił się bez końca
Na wiatrak, który stał na wzgórzu.
I żal było mu, że już nie czas
By dawne boje toczyć.
Że brak w piersiach tchu, by jeszcze raz
Na Rosynanta skoczyć.
I hiszpański wiatr, gorący wiatr
Nie zagra mu bolera.
I nie będzie bard, wędrowny bard
Opiewał bohatera.
Ech, zagrać by znów jedną z tych scen,
Jak dawniej kopie kruszyć.
I nasiekać łbów, na wiatrak ten
Na Rosynancie ruszyć,
Bić w te skrzydła dwa, te skrzydła, co
Bezczelnie w niebo sterczą
I wciąż się zda, wciąż ci się zda,
Że śmieją się szyderczo,
I wciąż raz po raz dwóch skrzydeł skrzyp
Odmierza mknący rączo
Czas - okrutny czas,
Niełaskaw dla rycerzy, co się kończą.
Przesłanie:
Wielka jest Twoja menażeria,
Lecz proszę, dojrzyj nas o Panie,
Gdy nam już po donkiszoteriach,
Przyjdzie spierniczeć i skapcanieć.
Spraw wtedy, boś Ty mądry sternik,
By nas nie trzęsła szajba taka,
By mógł spokojnie każdy piernik,
Obok swojego przejść wiatraka
contributions: