Ulicą Niecałą Wiktor Zborowski
Lyrics
Ulicą Niecałą pewnego dnia
W Warszawie strapiona dziewczyna szła
W ogrodu chłodny mrok
Taka smutna, aż łzy zamąciły jej wzrok
Czy pracę straciła, czy tak jej żal
Że nie ma w czym pójść na dzisiejszy bal?
Jakie smutki serce gniotą
Czy dokuczył jej kto? Mniejsza o to:
Ach, idzie ulicą ze swą tajemnicą i łka, i łka (x2)
I widzę, jak idzie, wytężam wzrok
W jej stronę, i wołam w daleki mrok:
Poczekaj, nie płacz, stój
Nawet nie wiesz, jak błahy jest ten smutek twój!
Nieważne zmartwienia, naiwny płacz
Wszak idziesz ulicą warszawską, patrz
Świecą okna, stoją domy
Tłum znajomych i wieczór znajomy
Czy widzisz? - A ona w swój smutek wpatrzona i łka, i łka (x2)
I wołam ją ponad szumiący świat
Nad czarną przepaścią dwunastu lat:
Poczekaj, nie płacz, stój
Daj mi wszystek twój żal, oddaj mi smutek twój
Weź wszystkie radości uchodźczych dni
A tamte, warszawskie, podaruj mi łzy
Czy słyszysz? Ach, nie słyszy
Głos się gubi w ciemności i w ciszy
I idzie strapiona, i myślę, kto ona - ach ja (x2)
W Warszawie strapiona dziewczyna szła
W ogrodu chłodny mrok
Taka smutna, aż łzy zamąciły jej wzrok
Czy pracę straciła, czy tak jej żal
Że nie ma w czym pójść na dzisiejszy bal?
Jakie smutki serce gniotą
Czy dokuczył jej kto? Mniejsza o to:
Ach, idzie ulicą ze swą tajemnicą i łka, i łka (x2)
I widzę, jak idzie, wytężam wzrok
W jej stronę, i wołam w daleki mrok:
Poczekaj, nie płacz, stój
Nawet nie wiesz, jak błahy jest ten smutek twój!
Nieważne zmartwienia, naiwny płacz
Wszak idziesz ulicą warszawską, patrz
Świecą okna, stoją domy
Tłum znajomych i wieczór znajomy
Czy widzisz? - A ona w swój smutek wpatrzona i łka, i łka (x2)
I wołam ją ponad szumiący świat
Nad czarną przepaścią dwunastu lat:
Poczekaj, nie płacz, stój
Daj mi wszystek twój żal, oddaj mi smutek twój
Weź wszystkie radości uchodźczych dni
A tamte, warszawskie, podaruj mi łzy
Czy słyszysz? Ach, nie słyszy
Głos się gubi w ciemności i w ciszy
I idzie strapiona, i myślę, kto ona - ach ja (x2)
contributions: