Cztery Nesesery Wiesław Michnikowski
Lyrics
-
1 favorite
Nie mówiła mi, dlaczego
Ani po co, ani gdzie
Tak ni z tego, nie z owego
Zostawiała nagle mnie
Choć mówiłem, że wyjechać - znaczy przecież umrzeć trochę
Choć wiedziała, że rozłąki znieść nie mogę
Nie mówiła, kiedy wróci i czy wciąż mnie dalej kocha
Brała beret, szalik, płaszcz i ruszała w drogę
Gdy zaś pakowałem z bólem
Jej pończochy i koszule
Jedna sprawa mnie dręczyła poprzez łzy:
Czemu cztery, zawsze cztery
Zabierała nesesery?
Równie dobrze mogła się spakować w trzy!
Nie mówiła mi, dlaczego
Kiedy - nie pisała mi
Tak ni z tego, ni z owego
Otwierała nagle drzwi
Potem się na powitanie przytulała do mych dłoni
Lecz ja ciągle jakiś lęk skrywałem w duszy
Bo wiedziałem, że niedługo znowu coś ją w świat pogoni
Weźmie beret, szalik, płaszcz i w drogę ruszy
Ja jej szepnę, dajmy na to
Jeszcze weź pulweryzator
I znów nie da mi spokoju sprawa ta:
Czemu cztery, znowu cztery
Bierze z sobą nesesery?
Równie dobrze mogła się spakować w dwa!
Nie mówiłem jej dlaczego
Ani jak osiągnę to
Tak ni z tego ni z owego
Powiedziałem kiedyś: Stop!
No i proszę: od tej chwili ona jest na zawsze ze mną
I rozłąka się już nigdy nie powtórzy
I nie martwię się już o nią, i nie czuwam w noc bezsenną
Bo na zawsze zaprzestała swych podróży
Dzisiaj czuję coraz częściej
Jakieś małe ciche szczęście
Dziś spokojny dla nas dwojga wieje wiatr
I dziś wiem już, na co cztery
Się przydały nesesery...
Bo w te cztery ją zmieściłem akurat!
Ani po co, ani gdzie
Tak ni z tego, nie z owego
Zostawiała nagle mnie
Choć mówiłem, że wyjechać - znaczy przecież umrzeć trochę
Choć wiedziała, że rozłąki znieść nie mogę
Nie mówiła, kiedy wróci i czy wciąż mnie dalej kocha
Brała beret, szalik, płaszcz i ruszała w drogę
Gdy zaś pakowałem z bólem
Jej pończochy i koszule
Jedna sprawa mnie dręczyła poprzez łzy:
Czemu cztery, zawsze cztery
Zabierała nesesery?
Równie dobrze mogła się spakować w trzy!
Nie mówiła mi, dlaczego
Kiedy - nie pisała mi
Tak ni z tego, ni z owego
Otwierała nagle drzwi
Potem się na powitanie przytulała do mych dłoni
Lecz ja ciągle jakiś lęk skrywałem w duszy
Bo wiedziałem, że niedługo znowu coś ją w świat pogoni
Weźmie beret, szalik, płaszcz i w drogę ruszy
Ja jej szepnę, dajmy na to
Jeszcze weź pulweryzator
I znów nie da mi spokoju sprawa ta:
Czemu cztery, znowu cztery
Bierze z sobą nesesery?
Równie dobrze mogła się spakować w dwa!
Nie mówiłem jej dlaczego
Ani jak osiągnę to
Tak ni z tego ni z owego
Powiedziałem kiedyś: Stop!
No i proszę: od tej chwili ona jest na zawsze ze mną
I rozłąka się już nigdy nie powtórzy
I nie martwię się już o nią, i nie czuwam w noc bezsenną
Bo na zawsze zaprzestała swych podróży
Dzisiaj czuję coraz częściej
Jakieś małe ciche szczęście
Dziś spokojny dla nas dwojga wieje wiatr
I dziś wiem już, na co cztery
Się przydały nesesery...
Bo w te cztery ją zmieściłem akurat!
Rate this interpretation
contributions:
Most popular songs Wiesław Michnikowski
- 11 Mężczyzna na kryzys
- 12 Kung Fu Song
- 13 Jestem inny, całkiem inny
- 14 Jej rodzina
- 15 Jak ci amanci
- 16 Inwokacja
- 17 Dama z Portretu
- 18 Cztery Nesesery
- 19 Czemu zgubiłaś korale
- 20 Cisza leśna