Po co aborygeni zjedli Cooka Walentyn Walewski
Lyrics
Ach, nie chwytaj się już cudzej talii,
Gdyś z rak śmiało własną puścić mógł.
Wspomnij, jak do brzegów Australii,
Klnąc, podpływał dziś nieboszczyk Cook.
Tam pod wszelka palma wśród azalii
Co dzień, nie zważając na złe dni,
Właśnie w tej słonecznej Australii
Jedli sobie wciąż dzikusy źli.
Lecz po co ci tubylcy zjedli Cooka?
Za co? - Kto wie… Milczy nauka.
Nadzwyczajnego się już nikt tu nie doszuka:
Mieli apetyt, wiec zjedli Cooka.
Istnieje wersja, ze ich wódz o twarzy mruka
Krzyczał, iż smaczny jest ten kok na statku Cooka.
Pomyłka wyszła, ot o czym milczy nauka:
Zjeść chcieli koka, a zjedli Cooka.
I wcale w tym nie było chyba huka -
Weszli bez dźwięka i nawet stuka.
Puścili pale w ruch we mroku u kaduka,
Bęc - prosto w ciemię i nie ma Cooka.
Lecz jednak mamy jeszcze przypuszczenie,
Ze zjedli go z szacunku bez pragnienia,
Iz wszystkich sam podjudzał drań (w tym cala sztuka!):
“A nuż, chłopaki, chwytajcie Cooka!
Kto zmiecie go bez soli i bez cukru,
Ten już podobny stanie się do Cooka.”
I łajdak sam się znalazł, no i huknął
Gwizd bumeranga i nie ma Cooka.
I już dzikusy załamują ręce,
Łamają kopie, luce razem z sercem.
Spalili i rzucili pale u kaduka.
Wciąż przeżywają, ze zjedli Cooka.
Gdyś z rak śmiało własną puścić mógł.
Wspomnij, jak do brzegów Australii,
Klnąc, podpływał dziś nieboszczyk Cook.
Tam pod wszelka palma wśród azalii
Co dzień, nie zważając na złe dni,
Właśnie w tej słonecznej Australii
Jedli sobie wciąż dzikusy źli.
Lecz po co ci tubylcy zjedli Cooka?
Za co? - Kto wie… Milczy nauka.
Nadzwyczajnego się już nikt tu nie doszuka:
Mieli apetyt, wiec zjedli Cooka.
Istnieje wersja, ze ich wódz o twarzy mruka
Krzyczał, iż smaczny jest ten kok na statku Cooka.
Pomyłka wyszła, ot o czym milczy nauka:
Zjeść chcieli koka, a zjedli Cooka.
I wcale w tym nie było chyba huka -
Weszli bez dźwięka i nawet stuka.
Puścili pale w ruch we mroku u kaduka,
Bęc - prosto w ciemię i nie ma Cooka.
Lecz jednak mamy jeszcze przypuszczenie,
Ze zjedli go z szacunku bez pragnienia,
Iz wszystkich sam podjudzał drań (w tym cala sztuka!):
“A nuż, chłopaki, chwytajcie Cooka!
Kto zmiecie go bez soli i bez cukru,
Ten już podobny stanie się do Cooka.”
I łajdak sam się znalazł, no i huknął
Gwizd bumeranga i nie ma Cooka.
I już dzikusy załamują ręce,
Łamają kopie, luce razem z sercem.
Spalili i rzucili pale u kaduka.
Wciąż przeżywają, ze zjedli Cooka.
contributions: