Balet Waldemar Kocoń

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
W nabrzmiałych żyłach znów wirować zacznie krew
Kurtyna w górę, światła rampy i entrée
Na skrzydłach muzy w tajemniczy pognam świat
Balecie mój, przed nami sceny wielkich miast

Już w pierwszym akcie niczym ptak unoszę się
Swobodnie ludzkich dotykając dusz i serc (i serc)
I już z gwiazdami pozostaję za pan brat
I już z gwiazdami pozostaję za pan brat
Na ziemię ściąga mnie huragan wielkich braw

I raz, i dwa, i trzy
I duszy niemy krzyk
I serca dziki grzmot
I w bólu krwawy pot

Piruet, gest i skok
I śmierć zmęczonych rąk
I wytańczonych nóg
Mój wróg, mój bóg

Balecie mój, jak dobrze z tobą konie kraść
Ty rzeczywistość zmieniasz w kolorową baśń
Bez pustych fraz, bez idiotycznych wielkich słów
Wyrażasz ruchem każdą radość, każdy ból

Znów ponad sceną niczym ptak unoszę się
Swobodnie ludzkich dotykając dusz i serc (i serc)
I znów z gwiazdami pozostaję za pan brat
I znów z gwiazdami pozostaję za pan brat
Na ziemię ściąga mnie huragan wielkich braw

I raz, i dwa, i trzy
I duszy niemy krzyk
I serca dziki grzmot
I w bólu krwawy pot

Piruet, gest i skok
I śmierć zmęczonych rąk
I wytańczonych nóg
Mój wróg, mój bóg




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim