Bezpowrotne Chmury (dj Qmak blend Trzeci Wymiar
Lyrics
Urodziliśmy się w szpitalach, na białych salach
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
Idę ciężkim krokiem duszony miejskim smogiem
Wokół mnie setki okien, mijam blok za blokiem
Tutaj ludzie patrzą błędnym wzrokiem
przez tyle wylewanych łez na co dzień
spróbuj wejść im w drogę
pode mną asfalt, przede mną wyrasta krajobraz ruin miasta
tu życie dusi, jak dusi astma
tu musisz być jak hustla
bo w świecie kłamstwa poradzi sobie tylko garstka
Już jedenasta, na uszach Gangstarr
idę, wtulony w blask lamp
widzę zniszczony nasz kraj totalnie
zdewastowane, pozamykane kopalnie
ten kto tu ma najlepiej, skumaj, to ten co najwięcej kradnie
delikatnie świecą latarnie, wciąż idę
mija kolejny rok, tydzień, kolejna noc i dzień
nienawidzę monotonii, która za mną jak cień idzie
dlatego piszę, piszę
Urodziliśmy się w szpitalach, na białych salach
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
Witam cię w czasach gdzie depresja jest częstsza niż przeziębienie
Wciąż obsesją jest pensja, wciąż krew rodzi pragnienie
Witam w czasach gdzie trzynastki robią laski w bramach
A ich matki w stanach wstrzykują botox dla nas
Świat na ekranach, zobacz ten czas wychował własnych synów
Wśród gęstych dymów, pestycydów, martwych rymów
Zobacz, świat kreują mass media, nas ogłupia blask reklam
Kiedyś symbolem wolności Gdańsk, dziś Amsterdam
Czy to nie dziwne że ludzie zmieniają się przez jeden dzień?
Po co? A no by na końcu stanąć w słońcu i dać większy cień
A może nigdy nie byli takimi jakimi mówili że byli do końca
By dostać czego nie mogli mieć więc wzięli to od nas
W tej sieci kłamstw milion ról, każdy tu jest aktorem
A dzieci bram idą w bój wciąż tracąc kontrolę
Każdy jest kłamcą, znasz to? Łatwiej na to machnąć ręką
To jakbyś mówił diabłom że śmierdzi im siarką piekło
Jest środa setka zginęła, w zamieszkach wczoraj
Jutro setka urodzi się by zamieszkać w domach
Kiedyś Romeo i Julia, Don Juan grali swe tournee
Dziś Julia ma Alfa Romeo, a Juan burdel.
Urodziliśmy się w szpitalach, na białych salach
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
Odbija światło szyba, przedpokój, dywan
Twarz przemywam, kolejna kropla po umywalce spływa
Na parapecie ostatni kwiat usycha
A ojciec już zasnął chyba, ciężko oddycha
Cyk, cyk, cyk, cyk, zegar cyka
W ciszy oddycha rytmika
Moje myśli gonią igłę sekundnika
Nie zasypiam, myślę o tym
Przemijanie nas dotyka, poczułem dziś ten dotyk
Myślę o tych, w których ta muzyka nigdy już nie błyśnie
O tych, którzy tkają niczym pająk nić tęsknoty
Czas to bezlitosny sędzia
Dobre chwile ci zostawia tylko na nieostrych zdjęciach
I kim byś nie był, ile byś nie miał nie ma znaczenia
Wytropi cię by wręczyć ci bilet milczenia
Masz jedno życie, dobrze go pilnuj synu
Wystarczy jeden zły ruch, może zabraknąć kilku minut
Ktoś miał matkę, dziś ból w sercu nosi
Ja byłem świadkiem
Parę niepotrzebnych słów i nie przeprosił
Potem pędził co sił ale wybił czas na osi
Jeden Bóg wie ile lat ten ciężar będzie nosił
Urodziliśmy się w szpitalach, na białych salach
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
Idę ciężkim krokiem duszony miejskim smogiem
Wokół mnie setki okien, mijam blok za blokiem
Tutaj ludzie patrzą błędnym wzrokiem
przez tyle wylewanych łez na co dzień
spróbuj wejść im w drogę
pode mną asfalt, przede mną wyrasta krajobraz ruin miasta
tu życie dusi, jak dusi astma
tu musisz być jak hustla
bo w świecie kłamstwa poradzi sobie tylko garstka
Już jedenasta, na uszach Gangstarr
idę, wtulony w blask lamp
widzę zniszczony nasz kraj totalnie
zdewastowane, pozamykane kopalnie
ten kto tu ma najlepiej, skumaj, to ten co najwięcej kradnie
delikatnie świecą latarnie, wciąż idę
mija kolejny rok, tydzień, kolejna noc i dzień
nienawidzę monotonii, która za mną jak cień idzie
dlatego piszę, piszę
Urodziliśmy się w szpitalach, na białych salach
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
Witam cię w czasach gdzie depresja jest częstsza niż przeziębienie
Wciąż obsesją jest pensja, wciąż krew rodzi pragnienie
Witam w czasach gdzie trzynastki robią laski w bramach
A ich matki w stanach wstrzykują botox dla nas
Świat na ekranach, zobacz ten czas wychował własnych synów
Wśród gęstych dymów, pestycydów, martwych rymów
Zobacz, świat kreują mass media, nas ogłupia blask reklam
Kiedyś symbolem wolności Gdańsk, dziś Amsterdam
Czy to nie dziwne że ludzie zmieniają się przez jeden dzień?
Po co? A no by na końcu stanąć w słońcu i dać większy cień
A może nigdy nie byli takimi jakimi mówili że byli do końca
By dostać czego nie mogli mieć więc wzięli to od nas
W tej sieci kłamstw milion ról, każdy tu jest aktorem
A dzieci bram idą w bój wciąż tracąc kontrolę
Każdy jest kłamcą, znasz to? Łatwiej na to machnąć ręką
To jakbyś mówił diabłom że śmierdzi im siarką piekło
Jest środa setka zginęła, w zamieszkach wczoraj
Jutro setka urodzi się by zamieszkać w domach
Kiedyś Romeo i Julia, Don Juan grali swe tournee
Dziś Julia ma Alfa Romeo, a Juan burdel.
Urodziliśmy się w szpitalach, na białych salach
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
Odbija światło szyba, przedpokój, dywan
Twarz przemywam, kolejna kropla po umywalce spływa
Na parapecie ostatni kwiat usycha
A ojciec już zasnął chyba, ciężko oddycha
Cyk, cyk, cyk, cyk, zegar cyka
W ciszy oddycha rytmika
Moje myśli gonią igłę sekundnika
Nie zasypiam, myślę o tym
Przemijanie nas dotyka, poczułem dziś ten dotyk
Myślę o tych, w których ta muzyka nigdy już nie błyśnie
O tych, którzy tkają niczym pająk nić tęsknoty
Czas to bezlitosny sędzia
Dobre chwile ci zostawia tylko na nieostrych zdjęciach
I kim byś nie był, ile byś nie miał nie ma znaczenia
Wytropi cię by wręczyć ci bilet milczenia
Masz jedno życie, dobrze go pilnuj synu
Wystarczy jeden zły ruch, może zabraknąć kilku minut
Ktoś miał matkę, dziś ból w sercu nosi
Ja byłem świadkiem
Parę niepotrzebnych słów i nie przeprosił
Potem pędził co sił ale wybił czas na osi
Jeden Bóg wie ile lat ten ciężar będzie nosił
Urodziliśmy się w szpitalach, na białych salach
Z dala od świata gdzie ojcem marazm a matką wiara
Nikt nas nie pytał, nikt nic nie ustalał
Choć każdy dobrze wiedział, że ten świat dawno oszalał
contributions:
Most popular songs Trzeci Wymiar
- 11 Dolina Klaunoow
- 12 Długopisy
- 13 Dlaczego On, A Nie Ja?
- 14 Cztery pory rapu
- 15 Cofnij się
- 16 Co 10 sekund
- 17 Cień Wątpliwości
- 18 Chyba ją znałem Cz. 2
- 19 Chyba ją znałem
- 20 Chciałbyś