Armagedon Trzeci Wymiar
Lyrics
[Nullo]
Człowiek ostatnie ogniwo łańcucha ewolucji
cel to zachować gatunek po atomowej rewolucji,
a w zgliszczach świecą pustki, niebo znów grzmi,
bo w egzekucji grzebiąc skutki walczy kilka plemion ludzkich,
nawet na łuku kurskim nie było tylu ciał
nie znajdziesz tutaj łuski, bo nie padł ani jeden strzał
trzeba pozbyć się słabszych co wpadli w dziki szał
ludzie wracają do jaskiń, do domu z zimnych skał
stoimy nad kraterem jak z horroru
część rzuciła się w ta otchłań bez sprawnego spadochronu
część zawróciła w kierunku czarnego nieboskłonu
mała dziewczynka prosi mamę chce do domu
a my niesiemy Kodex 4 czterem świata stronom
jakbyśmy nieśli wodę z gleby nieskażonej katastrofą
czas na potop zaczyna płynąć lawa drogą
część poszła za nami ci co zostali zaraz spłoną
I w końcu przyszedł zniszczeń Armagedon
i przerwał cisze krzykiem analfabetom
podpalił znicze wyrok spadł na beton
i nazwał te ulice dumnie rap akademiom
[x2]
[Pork]
A gdyby ktoś pierdolnął bombę, aż zatrzęsło by jadrem Ziemi
pękł by cały torbiel radioaktywnej brei
wszechobecny obłęd zepchnąłby ludzi do tuneli
nie pomógłby ci tam portfel, ani traktat z Nicei
w ciemnościach nafta tyle warta co marzenie
na nic notarialne akta, elitarne pochodzenie
walutą jest jedzenie rządzi kto zszedł z Walterem
mógłbyś przynieść nam coś z góry gdybyś był stalkerem
następne jest trzęsienie ziemi, 10 w skali Richtera
to jak rzucić w szklanej sali ze stali bumerang
nie pomoże ci kariera a przyjaciel jego dłoń,
ale to karma wybiera wbija cie w betonowy blok
to koniec świata krwią spisana biografia
stanął nad Bogiem szatan brat wrzucił w ogień brata
to zaplata za lata, za zło które w nas siedzi
Kodex 4 armagedon Pantha rei
I w końcu przyszedł zniszczeń Armagedon
i przerwał cisze krzykiem analfabetom
podpalił znicze wyrok spadł na beton
i nazwał te ulice dumnie rap akademiom
[x2]
[Szad]
Wiesz co różni mnie od reszty?
to że częściej miewam złe sny
w których deszczem płaczą wierzby,
a proste się supła w węzły
boisz się zasnąć w nocy
budząc prosząc by odeszły,
gdybyś widział to co widzę
to by ci się ręce trzęsły
porzucone miasta zmarłych
otulone płachta pyłu
nie ma flory, nie ma fauny
all inclusive w Czarnobylu
wszystko wokół ma smak aury
która przyszła ściana dymu
wychowali się jak larwy
ich los zależał od minut
potracili to co mieli
żyją wieczną nocą Ziemi
otoczeni pogodzeni to ich łączy tu,
a dzieli zapomniany blok skazańców,
gdzie owady umierają w grobach z kwarcu,
a szaleńcy trzymani tu są w kagańcu
na rękach i nogach łańcuch
paznokcie w przegrodach palców
żeby nie okaleczyli się w swym obłąkanym tańcu
czasem bywam tu na krańcu jak przewodnik bez wyboru,
gdy cumuje na różańcu czuje się jak wieczny Kolumb
Człowiek ostatnie ogniwo łańcucha ewolucji
cel to zachować gatunek po atomowej rewolucji,
a w zgliszczach świecą pustki, niebo znów grzmi,
bo w egzekucji grzebiąc skutki walczy kilka plemion ludzkich,
nawet na łuku kurskim nie było tylu ciał
nie znajdziesz tutaj łuski, bo nie padł ani jeden strzał
trzeba pozbyć się słabszych co wpadli w dziki szał
ludzie wracają do jaskiń, do domu z zimnych skał
stoimy nad kraterem jak z horroru
część rzuciła się w ta otchłań bez sprawnego spadochronu
część zawróciła w kierunku czarnego nieboskłonu
mała dziewczynka prosi mamę chce do domu
a my niesiemy Kodex 4 czterem świata stronom
jakbyśmy nieśli wodę z gleby nieskażonej katastrofą
czas na potop zaczyna płynąć lawa drogą
część poszła za nami ci co zostali zaraz spłoną
I w końcu przyszedł zniszczeń Armagedon
i przerwał cisze krzykiem analfabetom
podpalił znicze wyrok spadł na beton
i nazwał te ulice dumnie rap akademiom
[x2]
[Pork]
A gdyby ktoś pierdolnął bombę, aż zatrzęsło by jadrem Ziemi
pękł by cały torbiel radioaktywnej brei
wszechobecny obłęd zepchnąłby ludzi do tuneli
nie pomógłby ci tam portfel, ani traktat z Nicei
w ciemnościach nafta tyle warta co marzenie
na nic notarialne akta, elitarne pochodzenie
walutą jest jedzenie rządzi kto zszedł z Walterem
mógłbyś przynieść nam coś z góry gdybyś był stalkerem
następne jest trzęsienie ziemi, 10 w skali Richtera
to jak rzucić w szklanej sali ze stali bumerang
nie pomoże ci kariera a przyjaciel jego dłoń,
ale to karma wybiera wbija cie w betonowy blok
to koniec świata krwią spisana biografia
stanął nad Bogiem szatan brat wrzucił w ogień brata
to zaplata za lata, za zło które w nas siedzi
Kodex 4 armagedon Pantha rei
I w końcu przyszedł zniszczeń Armagedon
i przerwał cisze krzykiem analfabetom
podpalił znicze wyrok spadł na beton
i nazwał te ulice dumnie rap akademiom
[x2]
[Szad]
Wiesz co różni mnie od reszty?
to że częściej miewam złe sny
w których deszczem płaczą wierzby,
a proste się supła w węzły
boisz się zasnąć w nocy
budząc prosząc by odeszły,
gdybyś widział to co widzę
to by ci się ręce trzęsły
porzucone miasta zmarłych
otulone płachta pyłu
nie ma flory, nie ma fauny
all inclusive w Czarnobylu
wszystko wokół ma smak aury
która przyszła ściana dymu
wychowali się jak larwy
ich los zależał od minut
potracili to co mieli
żyją wieczną nocą Ziemi
otoczeni pogodzeni to ich łączy tu,
a dzieli zapomniany blok skazańców,
gdzie owady umierają w grobach z kwarcu,
a szaleńcy trzymani tu są w kagańcu
na rękach i nogach łańcuch
paznokcie w przegrodach palców
żeby nie okaleczyli się w swym obłąkanym tańcu
czasem bywam tu na krańcu jak przewodnik bez wyboru,
gdy cumuje na różańcu czuje się jak wieczny Kolumb
contributions:
Most popular songs Trzeci Wymiar
- 11 Dolina Klaunoow
- 12 Długopisy
- 13 Dlaczego On, A Nie Ja?
- 14 Cztery pory rapu
- 15 Cofnij się
- 16 Co 10 sekund
- 17 Cień Wątpliwości
- 18 Chyba ją znałem Cz. 2
- 19 Chyba ją znałem
- 20 Chciałbyś