Powrót z Syberii Trio Gintrowski Kaczmarski Łapiński
Lyrics and guitar chords
-
1 favorite
Po rudej ziemi grabarz żuk pomału
Swą kulę ziemską ku jej losom toczy
Po rudych kudłach umęczone fauny
Drapią się, chyłkiem ocierając oczy
Doniosły tutaj moje sztywne zwłoki
Abym obejrzał to, com dawno wyśnił
Dwór opuszczony, deski w miejsce okien
Ciszę tak wielką, że słychać ruch myśli
Tutaj był kiedyś Rzym mój, Grecja moja
W świątyniach stodół mieszkał Bogów zagon
Stojąc w obejściu w pozłocistych zbrojach
Na moje walki patrzyli z powagą
Tutaj ukryłem srebrnostrunną lirę
Która się stała duszą tego dworu
Tutaj indykom czytając Szekspira
Drżałem o losy swego Elsynoru
W tumanach kurzu tańczyły rusałki
Nimfy w dziewannach uwodziły wzrokiem
A ja – Don Kichot wciąż niesyty walki
Świat ten mierzyłem małym groźnym krokiem
Potem mnie długo, długo tu nie było
I oto wracam z najdalszej podróży
Stamtąd, gdzie nic się z marzeń nie spełniło
Tu, gdzie najgorsze sprawdzają się wróżby
W martwych pejzażach skrzydłem ptak nie strzepnie
Zgwałconej nimfie grobem szara łąka
Wróżka mych losów milknie, głuchnie, ślepnie
Na fauny czeka wrzaskliwa nagonka
Ręka poprawia obsunięty całun
Zimne powieki nasuwa na oczy
Po rudej ziemi grabarz żuk pomału
Swą kulę ziemską ku jej losom toczy
Dm6
Esus4
E
Dm6
Esus4
E
Swą kulę ziemską ku jej losom toczy
Am
Am7/G
Am6/Fis
(F7
E7
)Po rudych kudłach umęczone fauny
Dm6
Esus4
E
Dm6
Esus4
E
Drapią się, chyłkiem ocierając oczy
Am
Am7/G
Am6/Fis
(F7
E7
)Doniosły tutaj moje sztywne zwłoki
Dm6
Esus4
E
Dm6
Esus4
E
Abym obejrzał to, com dawno wyśnił
Gm
Gm7/F
Gm6/E
(D#7
D7
)Dwór opuszczony, deski w miejsce okien
Cm6
Dsus4
D
Cm6
Dsus4
D
Ciszę tak wielką, że słychać ruch myśli
Gm
Gm7/F
Gm6/E
(D#7
D7
)Tutaj był kiedyś Rzym mój, Grecja moja
Gm
A
Dm
C
W świątyniach stodół mieszkał Bogów zagon
Gm
A
Dm
C
Stojąc w obejściu w pozłocistych zbrojach
Gm
A
Dm
B
Na moje walki patrzyli z powagą
F
Dm
B
C
F
Tutaj ukryłem srebrnostrunną lirę
Która się stała duszą tego dworu
Tutaj indykom czytając Szekspira
Drżałem o losy swego Elsynoru
W tumanach kurzu tańczyły rusałki
Nimfy w dziewannach uwodziły wzrokiem
A ja – Don Kichot wciąż niesyty walki
Świat ten mierzyłem małym groźnym krokiem
Potem mnie długo, długo tu nie było
I oto wracam z najdalszej podróży
Stamtąd, gdzie nic się z marzeń nie spełniło
Tu, gdzie najgorsze sprawdzają się wróżby
W martwych pejzażach skrzydłem ptak nie strzepnie
Zgwałconej nimfie grobem szara łąka
Wróżka mych losów milknie, głuchnie, ślepnie
Na fauny czeka wrzaskliwa nagonka
Ręka poprawia obsunięty całun
Zimne powieki nasuwa na oczy
Po rudej ziemi grabarz żuk pomału
Swą kulę ziemską ku jej losom toczy
contributions: