Lekcja anatomii doktora Tulpa Trio Gintrowski Kaczmarski Łapiński
Lyrics
Leży przed nami - wydany na nasz wzrok
Trupia zagadka, nieruchomy bramin
I patrzy jaszczurczymi powiekami
Na siedem zdumień na widok jego zwłok,
Na nasze ruchy, na chciwy gest i krok,
Karki w koronkach, kaftany z wyłogami.
Nawet nie nagi, bo nieżyjący już
Wabi źrenice nasze żabim brzuchem.
Wszystko napiętym zdaje się bezruchem
Kiedy przedramię otwiera ostry nóż
Cięciwę mięśnia naciągając wzdłuż
Choć dawno wystrzelona strzała ducha.
Stoją nade mną - Zdziwienie
Trwoga, Ciekawość, Odraza,
Tryumf życia przez okamgnienie,
Zobojętnienie i Wstręt.
W pragnieniach drżąc i zakazach
W niezrozumiałych wyrazach
Uzasadniają istnienie
Włosów, paznokci i pięt.
Tłumaczy doktor Tulp (narzędzie lśni),
Że szukamy tego, co nas trwoży w sobie -
Co wprawia w ruch i zatrzymuje obieg
Nieśmiertelności zanurzonej w krwi;
Wystygłe mięso z tych dociekań drwi
Żeśmy złodzieje zwłok na świeżym grobie.
Coś jednak mamy, czego jemu (już) brak
Co jednocześnie karmi i połyka:
Instynkty śmieszne, zachwyt fanatyka
Orkiestrą życia, co dla siebie gra
Jak długo w oku iskra drga lub łza,
Nieznana oczodołom nieboszczyka.
Chylą nade mną się - Pycha,
Chciwość, Nieczyste Ciągoty,
Zazdrość, co ledwo oddycha
Z braku Umiaru i Cnót;
Gniew w zbędne wciąga kłopoty,
Lenistwo tłumi ochoty -
Ja - tkanka krucha i licha
Już wiem, co ironia i cud.
Słowa: Jacek Kaczmarski
Muzyka: Jacek Kaczmarski
Trupia zagadka, nieruchomy bramin
I patrzy jaszczurczymi powiekami
Na siedem zdumień na widok jego zwłok,
Na nasze ruchy, na chciwy gest i krok,
Karki w koronkach, kaftany z wyłogami.
Nawet nie nagi, bo nieżyjący już
Wabi źrenice nasze żabim brzuchem.
Wszystko napiętym zdaje się bezruchem
Kiedy przedramię otwiera ostry nóż
Cięciwę mięśnia naciągając wzdłuż
Choć dawno wystrzelona strzała ducha.
Stoją nade mną - Zdziwienie
Trwoga, Ciekawość, Odraza,
Tryumf życia przez okamgnienie,
Zobojętnienie i Wstręt.
W pragnieniach drżąc i zakazach
W niezrozumiałych wyrazach
Uzasadniają istnienie
Włosów, paznokci i pięt.
Tłumaczy doktor Tulp (narzędzie lśni),
Że szukamy tego, co nas trwoży w sobie -
Co wprawia w ruch i zatrzymuje obieg
Nieśmiertelności zanurzonej w krwi;
Wystygłe mięso z tych dociekań drwi
Żeśmy złodzieje zwłok na świeżym grobie.
Coś jednak mamy, czego jemu (już) brak
Co jednocześnie karmi i połyka:
Instynkty śmieszne, zachwyt fanatyka
Orkiestrą życia, co dla siebie gra
Jak długo w oku iskra drga lub łza,
Nieznana oczodołom nieboszczyka.
Chylą nade mną się - Pycha,
Chciwość, Nieczyste Ciągoty,
Zazdrość, co ledwo oddycha
Z braku Umiaru i Cnót;
Gniew w zbędne wciąga kłopoty,
Lenistwo tłumi ochoty -
Ja - tkanka krucha i licha
Już wiem, co ironia i cud.
Słowa: Jacek Kaczmarski
Muzyka: Jacek Kaczmarski
contributions: