Złe towarzystwo Tomasz Steńczyk

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Znów do mnie przyszła z samego rana,
Jeszcze zaspana, niedoubrana,
W osobie własnej Jej Eminencja
Ambiwalencja

Minutę po niej zaraz się zjawił
Co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
Ten, z którym nieźle też jestem zżyty
Mister Sceptycyzm

Po chwili ciszy znowu pukanie,
Szyfr już poznaję, wiem kto w drzwiach stanie
Miło ją widzieć, choć wpada co dnia
Panna Ironia

A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
Gość się pojawia na ranne party,
Bardzo mi bliski i w okularkach
Kolega Sarkazm

Siadają tu, na moich krzesłach,
Drylują mózg po pestce pestka,
Stoczyłem się naprawdę nisko,
Wpadłem w złe towarzystwo

Po intelektualnych wizytach,
Nocą przychodzi druga ekipa,
Na czele zawsze nieco nadęty
Pan Dekadentyzm

Potem, najczęściej blisko północy,
Przez ciszę domu brutalnie kroczy
Ktoś, przed kim nieraz uciec nie mogłem
Towarzysz Obłęd

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
A przy niej usnąć się nigdy nie da,
Zawsze w najdroższych i modnych strojach
Miss Paranoja

A gdy już noc się przed słońcem chowa,
Najbardziej groźna wkracza osoba,
Ma najpiękniejsze imię z mych gości:
Mania... Wielkości

Siadają tu, na moich krzesłach,
Drylują mózg po pestce pestka,
Stoczyłem się naprawdę nisko,
Wpadłem w złe towarzystwo




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim