Korespondencja pokoleniowa To napisałem do muzyki Jacka Kaczmarskiego: "Korespondencja klasowa" - jota w jotę.
Lyrics
-
2 favorites
Synu, z kolan wstaję już pół roku i się wreszcie czuję dumny
W Sejmie - super, ale w telewizji jeszcze mnie nie było
Trzeba tylko w Boga wierzyć, ale wierzyć przecież umiem
A nadchodzi taka zmiana, co nikomu się nie śniła
Dużo zebrań jest i narad, lecz na szczęście bardzo krótkich
Głównie ćwiczą z nami chwyty, jak poradzić sobie z prasą
Tym idiotom starczy warknąć, co ma bardzo dobre skutki
Dziś uczyła nas Krystyna, pani poseł z dużą klasą
Msza co rano daje siłę, a szczególnie gdy kazanie
Jest na temat gejów, albo historycznej polityki
Ksiądz dyrektor bardzo hojny i już bardzo pomógł mamie
Za pół darmo zmówił pacierz, kiedy poszła do kliniki
Synu wstąp do ONR-u, to prawdziwi patrioci
I nauczą cię być może, jak się posługiwać nożem
Szereg wyzwań jest przed wami, nie wystarczą poligloci
Więc se odpuść studiowanie gdzieś nad Renem lub za morzem
Zdrajcy wszędzie są aktywni, choć im trochę mięknie rura
Kiedy w mediach, co są nasze, wywalimy im sondaże
My jesteśmy suwerenem, oni błądzą ciągle w chmurach
Orzeczenie Trybunału już się nigdy nie ukaże
Z bratem wcale nie rozmawiam, dostał w pysk za znaczek KOD-u
Trochę szkoda, że to wyszło tak niechcący przed Świętami
W życiu jednak trza wybierać, a najlepiej już za młodu
Tobie radzę też go skreślić, damy radę sobie sami
Bank mu zabrał to mieszkanie, co im wszyscy zazdrościli
Tak historia się zemściła, miała w sumie świętą rację
Z wujkiem Jurkiem na zebraniu żeśmy za ten fakt wypili
I za wreszcie sprawiedliwą, praworządną demokrację
Synu wybór szkoły przemyśl, rozważ proszę seminarium
To w dzisiejszych czasach całkiem pomysł dobry na karierę
Jak nam inni nie przeszkodzą, to możliwe, że w tym kraju
Zgodnie przecież z wolą Boską kiedyś ksiądz będzie premierem
Strzała tato, W tej Warszawie dobrze ci
Nigdy wcześniej do mnie maili nie pisałeś
Powiem babci, ale później, bo wciąż śpi
Po tych lekach, co jej z Węgier przysyłałeś
Na plebanii byłem, by religię zdać
Ksiądz się upił i na fejsie była beka
Nie wiem jeszcze za co się na razie brać
Może będę zawodowo grał w Ce-eSa
Z tą marychą dobrze sprawiliście się
Kumple w szkole mocno mi gratulowali
Będę kończył, bo z ziomami w necie mecz
I wyświetlacz na komórze się rozwalił
Ach i jeszcze jedno, sprawę mam
Kartę Dżi-Fors Gie-Te-Iksa mógłbyś kupić
Ojciec poseł, a ja lagi mam, gdy gram
Już pytają czy ty biedny, czy ja głupi
Synu, napisz mi to w mailu, to przekażę do kupienia
Jak się uda, to wydatki pójdą wprost na kancelarię
Na tym wszystkim, co ty piszesz, ja się już kompletnie nie znam
Tylko nie psuj sobie oczu, w okularach bić się marnie
Budujemy siły zbrojne, takie nasze od podstawy
Jeśli zechcesz, to załatwię, żeby cię do służb przyjęli
Musisz tylko zdać maturę, ale gdybyś miał obawy
To mi podaj telefony do twoich nauczycieli
Ty nie szalej po portalach i uważaj co gdzie piszesz
Mam kolegę, co mi zdradził, ile mogą się dowiedzieć
Powiedz mamie, że nie dzwonię, ale teraz ledwie dyszę
Żeby popchnąć kraj do przodu aż po nocach muszę siedzieć
Gdybyś kiedyś coś usłyszał, jak i co tam o nas mówią
To mi wyślij SMS-em kto i kiedy gadał głupio
Jak już wszystko odzyskamy, pokażemy takim ludziom
Że się Polskę broni krzyżem, a nie tęczą albo dupą
Przyśpieszamy tutaj synku i czyścimy środowisko
Przy okazji ci pokażę jak zmieniamy Białowieżę
Czy pamiętasz ten zagajnik, tam gdzie dziś mamy boisko?
My pobudujemy większe, Polski nikt nam nie zabierze.
Niemcy wiszą nam za wojnę, z Francuzami knują spisek
Grecy z Tuskiem i Włochami nam wpychają imigrantów
W kraju chaos, bo co drugi jest pół Ruskiem albo Żydem
Całe szczęście, że możemy ciągle liczyć na bratanków.
Tato, mama coraz gorzej czuje się
Całe szczęście, że nocami nieprzytomna
Może mógłbyś jakoś wpaść, wyręczyć mnie
Ja ci tego, tato, nigdy nie zapomnę
Szkołę zlewam, kucie nie podnieca mnie
Piotr rok starszy, a już teraz jest prezesem
W życiu coś swojego trzeba mieć
Pub w Irlandii jest najlepszym interesem
Z księdzem dym, cichcem gdzieś przenieśli go
A dyrektor nagle flagi zdjął unijne
Ja to myślę, że wy chyba popełniacie błąd
Jeszcze przez was za granicą mnie nie przyjmą
Ciuchy spoko, muszę wszak podszkolić cię
Żebyś nie słał sieciowego mi badziewia
Teraz tylko krótkie serie mają sens
Chińskich szmatek nam, hipsterom nie potrzeba
Synek, ja mam tu urwanie dupy i opierdol od prezesa
A się tylko zapytałem, kiedy mogę na coś liczyć
Człowiek tyra jak kto głupi, i go prześladuje niefart
Co wymiana stołków w spółkach, to na końcu jestem z niczym
Z wujkiem Jurkiem sprawa gorsza, bo się na wiec jeden spóźnił
Więc go z klubu wyrzucili, ale to był tylko pretekst
Rozwiązali mu ekipę, to się chciał pożegnać z ludźmi
I z regionu poszła fama, że za miękkim jest człowiekiem
Mamy teraz regulamin, nie przyjadę więc za szybko
Żona chora beznadziejnie jest dla posła obciążeniem
Jakoś z babcią dacie radę, z lekarstwami nam nie wyszło
Więc niech kupi na 100 procent, ja wam przyślę na jedzenie
Uważajcie na ulicach, trudno poznać kto kim teraz
Trochę w teren młodych, silnych, politycznych puściliśmy
Mają przygotować ludzi, ale w środkach nie przebierać
Bo wyborów nam nie trzeba, władzę raz już zdobyliśmy
Tato, kurwa chujnia z grzybnią co za syf
W ryj dostałem na ulicy od szturmowca
Nie mam po co w takiej dziurze dłużej żyć
Mama w trumnie wyglądała jakaś obca
Załatw paszport, bo na dowód nie da się
Kumple wczoraj pojechali, dziś wrócili
Tylko w nocy mam tu w miarę szybki net
Który i tak może zniknąć w każdej chwili
W szkole na maturze miałem luz
Z matmy przyszedł akrusz wypełniony
Kiedyś miałbym fan, a teraz cóż
Chyba jestem jednak trochę pogubiony
Tato, wracaj zostaw ten diabelski młyn
Nic nie będzie z tego więcej niż nieszczęście
Po co ludzie mają cię kojarzyć z tym
Co się stanie, gdy wkurzenie w ludziach pęknie
Synku piszę lecz nie mailem, bo bezpieczniej na papierze
Wszystko z czym do ludzi szedłem właśnie mi sie zawaliło
Nie mam jak się z tego wyłgać, i w nic partii już nie wierzę
Jednak mnie widzieli w miejscach, gdzie coś złego się odbyło
Na początek muszę wyznać, że sam nie wiem za kim byłem
Lecz mój podpis pod dekretem figuruje pośród innych
Chciałem lepiej żyć lecz jeszcze zanim się tu dorobiłem
Wziąć musiałem coś na siebie i przestałem być niewinny
Kto ogarnął się ten uciekł, bliska wschodnia zagranica
Okazała się gościnna dla wierchuszki i bezpieki
Jeżdżę SUVem na kogutach, chroni jeszcze mnie policja
Ale ciebie nie ochronią więc uciekaj w kraj daleki
A najgorsze ze wszystkiego, że widziałem wujka Jurka
Jak go wlekli na nabrzeże, bo się zadał z opozycją
Nie wiem nic co dalej było, jakoś potem dziwnie upadł
Muszę kończyć, bo wyjeżdżam, więc na razie to już wszystko
Tato, ja tu śnię koszmarny sen
Dookoła wszędzie kręcą się żołnierze
Brat twój zdobył dla mnie gdzieś niebieski hełm
Więc mnie byle kto z ulicy nie zabierze
Teraz wiem, co znaczył dawny ciepły dom
I dzieciństwo, które łatwo można stracić
Słońce zaszło i nastała długa noc
Ciemność, która już na zawsze nas naznaczy
Czemu tyle się tu wydarzyło zła
Nie potrafię sobie prosto wytłumaczyć
Nie wiem ile winy w tym ponoszę ja
Ile z tego nie dam rady ci wybaczyć
W Sejmie - super, ale w telewizji jeszcze mnie nie było
Trzeba tylko w Boga wierzyć, ale wierzyć przecież umiem
A nadchodzi taka zmiana, co nikomu się nie śniła
Dużo zebrań jest i narad, lecz na szczęście bardzo krótkich
Głównie ćwiczą z nami chwyty, jak poradzić sobie z prasą
Tym idiotom starczy warknąć, co ma bardzo dobre skutki
Dziś uczyła nas Krystyna, pani poseł z dużą klasą
Msza co rano daje siłę, a szczególnie gdy kazanie
Jest na temat gejów, albo historycznej polityki
Ksiądz dyrektor bardzo hojny i już bardzo pomógł mamie
Za pół darmo zmówił pacierz, kiedy poszła do kliniki
Synu wstąp do ONR-u, to prawdziwi patrioci
I nauczą cię być może, jak się posługiwać nożem
Szereg wyzwań jest przed wami, nie wystarczą poligloci
Więc se odpuść studiowanie gdzieś nad Renem lub za morzem
Zdrajcy wszędzie są aktywni, choć im trochę mięknie rura
Kiedy w mediach, co są nasze, wywalimy im sondaże
My jesteśmy suwerenem, oni błądzą ciągle w chmurach
Orzeczenie Trybunału już się nigdy nie ukaże
Z bratem wcale nie rozmawiam, dostał w pysk za znaczek KOD-u
Trochę szkoda, że to wyszło tak niechcący przed Świętami
W życiu jednak trza wybierać, a najlepiej już za młodu
Tobie radzę też go skreślić, damy radę sobie sami
Bank mu zabrał to mieszkanie, co im wszyscy zazdrościli
Tak historia się zemściła, miała w sumie świętą rację
Z wujkiem Jurkiem na zebraniu żeśmy za ten fakt wypili
I za wreszcie sprawiedliwą, praworządną demokrację
Synu wybór szkoły przemyśl, rozważ proszę seminarium
To w dzisiejszych czasach całkiem pomysł dobry na karierę
Jak nam inni nie przeszkodzą, to możliwe, że w tym kraju
Zgodnie przecież z wolą Boską kiedyś ksiądz będzie premierem
Strzała tato, W tej Warszawie dobrze ci
Nigdy wcześniej do mnie maili nie pisałeś
Powiem babci, ale później, bo wciąż śpi
Po tych lekach, co jej z Węgier przysyłałeś
Na plebanii byłem, by religię zdać
Ksiądz się upił i na fejsie była beka
Nie wiem jeszcze za co się na razie brać
Może będę zawodowo grał w Ce-eSa
Z tą marychą dobrze sprawiliście się
Kumple w szkole mocno mi gratulowali
Będę kończył, bo z ziomami w necie mecz
I wyświetlacz na komórze się rozwalił
Ach i jeszcze jedno, sprawę mam
Kartę Dżi-Fors Gie-Te-Iksa mógłbyś kupić
Ojciec poseł, a ja lagi mam, gdy gram
Już pytają czy ty biedny, czy ja głupi
Synu, napisz mi to w mailu, to przekażę do kupienia
Jak się uda, to wydatki pójdą wprost na kancelarię
Na tym wszystkim, co ty piszesz, ja się już kompletnie nie znam
Tylko nie psuj sobie oczu, w okularach bić się marnie
Budujemy siły zbrojne, takie nasze od podstawy
Jeśli zechcesz, to załatwię, żeby cię do służb przyjęli
Musisz tylko zdać maturę, ale gdybyś miał obawy
To mi podaj telefony do twoich nauczycieli
Ty nie szalej po portalach i uważaj co gdzie piszesz
Mam kolegę, co mi zdradził, ile mogą się dowiedzieć
Powiedz mamie, że nie dzwonię, ale teraz ledwie dyszę
Żeby popchnąć kraj do przodu aż po nocach muszę siedzieć
Gdybyś kiedyś coś usłyszał, jak i co tam o nas mówią
To mi wyślij SMS-em kto i kiedy gadał głupio
Jak już wszystko odzyskamy, pokażemy takim ludziom
Że się Polskę broni krzyżem, a nie tęczą albo dupą
Przyśpieszamy tutaj synku i czyścimy środowisko
Przy okazji ci pokażę jak zmieniamy Białowieżę
Czy pamiętasz ten zagajnik, tam gdzie dziś mamy boisko?
My pobudujemy większe, Polski nikt nam nie zabierze.
Niemcy wiszą nam za wojnę, z Francuzami knują spisek
Grecy z Tuskiem i Włochami nam wpychają imigrantów
W kraju chaos, bo co drugi jest pół Ruskiem albo Żydem
Całe szczęście, że możemy ciągle liczyć na bratanków.
Tato, mama coraz gorzej czuje się
Całe szczęście, że nocami nieprzytomna
Może mógłbyś jakoś wpaść, wyręczyć mnie
Ja ci tego, tato, nigdy nie zapomnę
Szkołę zlewam, kucie nie podnieca mnie
Piotr rok starszy, a już teraz jest prezesem
W życiu coś swojego trzeba mieć
Pub w Irlandii jest najlepszym interesem
Z księdzem dym, cichcem gdzieś przenieśli go
A dyrektor nagle flagi zdjął unijne
Ja to myślę, że wy chyba popełniacie błąd
Jeszcze przez was za granicą mnie nie przyjmą
Ciuchy spoko, muszę wszak podszkolić cię
Żebyś nie słał sieciowego mi badziewia
Teraz tylko krótkie serie mają sens
Chińskich szmatek nam, hipsterom nie potrzeba
Synek, ja mam tu urwanie dupy i opierdol od prezesa
A się tylko zapytałem, kiedy mogę na coś liczyć
Człowiek tyra jak kto głupi, i go prześladuje niefart
Co wymiana stołków w spółkach, to na końcu jestem z niczym
Z wujkiem Jurkiem sprawa gorsza, bo się na wiec jeden spóźnił
Więc go z klubu wyrzucili, ale to był tylko pretekst
Rozwiązali mu ekipę, to się chciał pożegnać z ludźmi
I z regionu poszła fama, że za miękkim jest człowiekiem
Mamy teraz regulamin, nie przyjadę więc za szybko
Żona chora beznadziejnie jest dla posła obciążeniem
Jakoś z babcią dacie radę, z lekarstwami nam nie wyszło
Więc niech kupi na 100 procent, ja wam przyślę na jedzenie
Uważajcie na ulicach, trudno poznać kto kim teraz
Trochę w teren młodych, silnych, politycznych puściliśmy
Mają przygotować ludzi, ale w środkach nie przebierać
Bo wyborów nam nie trzeba, władzę raz już zdobyliśmy
Tato, kurwa chujnia z grzybnią co za syf
W ryj dostałem na ulicy od szturmowca
Nie mam po co w takiej dziurze dłużej żyć
Mama w trumnie wyglądała jakaś obca
Załatw paszport, bo na dowód nie da się
Kumple wczoraj pojechali, dziś wrócili
Tylko w nocy mam tu w miarę szybki net
Który i tak może zniknąć w każdej chwili
W szkole na maturze miałem luz
Z matmy przyszedł akrusz wypełniony
Kiedyś miałbym fan, a teraz cóż
Chyba jestem jednak trochę pogubiony
Tato, wracaj zostaw ten diabelski młyn
Nic nie będzie z tego więcej niż nieszczęście
Po co ludzie mają cię kojarzyć z tym
Co się stanie, gdy wkurzenie w ludziach pęknie
Synku piszę lecz nie mailem, bo bezpieczniej na papierze
Wszystko z czym do ludzi szedłem właśnie mi sie zawaliło
Nie mam jak się z tego wyłgać, i w nic partii już nie wierzę
Jednak mnie widzieli w miejscach, gdzie coś złego się odbyło
Na początek muszę wyznać, że sam nie wiem za kim byłem
Lecz mój podpis pod dekretem figuruje pośród innych
Chciałem lepiej żyć lecz jeszcze zanim się tu dorobiłem
Wziąć musiałem coś na siebie i przestałem być niewinny
Kto ogarnął się ten uciekł, bliska wschodnia zagranica
Okazała się gościnna dla wierchuszki i bezpieki
Jeżdżę SUVem na kogutach, chroni jeszcze mnie policja
Ale ciebie nie ochronią więc uciekaj w kraj daleki
A najgorsze ze wszystkiego, że widziałem wujka Jurka
Jak go wlekli na nabrzeże, bo się zadał z opozycją
Nie wiem nic co dalej było, jakoś potem dziwnie upadł
Muszę kończyć, bo wyjeżdżam, więc na razie to już wszystko
Tato, ja tu śnię koszmarny sen
Dookoła wszędzie kręcą się żołnierze
Brat twój zdobył dla mnie gdzieś niebieski hełm
Więc mnie byle kto z ulicy nie zabierze
Teraz wiem, co znaczył dawny ciepły dom
I dzieciństwo, które łatwo można stracić
Słońce zaszło i nastała długa noc
Ciemność, która już na zawsze nas naznaczy
Czemu tyle się tu wydarzyło zła
Nie potrafię sobie prosto wytłumaczyć
Nie wiem ile winy w tym ponoszę ja
Ile z tego nie dam rady ci wybaczyć
contributions:
-
ObserwatorSwietny tekst, bardzo dobra rytmika idealnie nadajaca sie do muzyki Kaczmarskiego. A przede wszystkim aktualnosc !!