w górach Tina Landryna

Lyrics

  • Song lyrics Tina Landryna
    2 favorites
odpowietrzaj się od zmrożonych kaflami szarych betonowych schodów

powietrze dyszy i jęczą z zewnątrz drżące światła białych reflektorów

śmiejesz się widnieje jeszcze na ustach pomadka nie wytarta na ustach

w oddali za horyzontem rozbielonym i pastelowym wiruje kropkowana chusta




od wiosny do wiosny szumią lasy trawy i pola niczym marcepanowe ciasteczka

skruszone drzewa od wiatru polnego drepta maleńka w oddali owieczka

świstają w gąszczu zwierzaki jakby czuły nadchodzącą i zbliżającą się zimę

chcesz jeszcze potrzymać w rękach znalezioną przed chwilą koniczynę




biegnąc wzrokiem po chmurach patrzysz jak zmieniają się kłębiące sarenki

widzisz na niebie jeszcze młodziutkie i nie skażone jędrne panienki

chyba już czas zasunąć kotarę która jest mocno zakurzona i brudna

chyba także trzeba znów spojrzeć czy dobrze zaciska się trumna


Rate this interpretation
Rating of readers: Great 2 votes
contributions:
Tina Landryna
Tina Landryna
anonim