Nadzy Na Mróz (BraKe Blend) Taco Hemingway

Lyrics

  • Song lyrics Pan Wywrotek
1. Wybrały się do klubu z koleżankami z UW.
Wzięły po parę buchów i oczekują cudów.
Oczekiwały cudów, nie spodziewały się brudu.
Chciały przebojów, ale słyszą tylko łubu-dubu.
Niechaj nam żyje prezes, to znaczy DJ klubu,
Coś tam miksuje sobie i odczuwa wiele trudu.
A nasze koleżanki, piękne jak lalki Barbie
pod koniec tańców wyglądają jak laleczki voodoo.
Jeden Pan się wozi, jakby miał z osiem fiutów.
Ray bany w klubie? Myśli chyba, że jest Bono z U2.
Ten biały kruk... Szybko przypadłaś mu do gustu.
Czerwona szminka, czarna szpilka, czerwień wina w mózgu
i chęć na biel. On jest fanem White Stripesów,
więc zaprasza do siebie, tu mało miejsca do tańców.
Czy iść się z panem bratać z dala od tego tłumu?
Pora na antrakt, chyba trzeba się zapytać chóru.

Ref:
Jacy będziemy
Jakie wywiesimy flagi nad każdym z naszych miast
Jaki będzie nasz świat
I czy w ogóle będzie nasz
I czy w ogóle będzie świat
Kiedy pójdziemy nadzy na mróz

3.Wszystko jedno, wszystko jedno.
Bierz go, jedz go, kiedy leży jak drewno.
Niechaj wejdzie wewnątrz, wpuść go wewnątrz.
Prosto w krew, serce i sedno, wszystko jedno, wszystko jedno.
Każdy król kiedyś upuścił swoje berło.
Wszystko jedno, wszystko jedno.
Mury wokół Twego serca legną.
Ja umrę dziś, a Ty ze mną.
Leci za Księciem, raz dwa. Już czeka na nich taksa.
Napięcie ciągle wzrasta. Wsiada więc ta niewiasta.
Panience chce się klaskać. Mieszkanie w centrum miasta?
Dałaby się pochlastać, żeby tu spać.
Najpierw - narkotyki, potem - czar muzyki.
Butlę porto chwycił i jedną czwartą wypił.
Teraz jego nozdrza dyszą jak dwa czarne byki.
Najpierw były czułe słowa, potem koszmarne krzyki.

Ref.
Kto nam zostanie
Z tych co za nami murem
I za ostatnią z naszych szans
Jaki będzie nasz świat
I czy w ogóle będzie nasz
Kiedy zgasną nasze słońca
Kiedy pójdziemy
Kiedy pójdziemy
nadzy na mróz.

4.Czar się ziścił, aha, czar się ziścił.
Ona jak sarna piszczy, a on tę sarnę zniszczy.
Sarny umysł się iskrzy, telefon krzyczy i piszczy,
a nasz bohater głośno krzyknął, a teraz milczy.
Skóra owcza, apetyt wilczy.
Rano zrzuci to na butle wina, a pił trzy.
Ona wychodzi, on dostrzega jakąś butlę rumu.
Czy pić coś jeszcze? Chyba musi iść zapytać chóru.
Wszystko jedno, wszystko jedno.
Bierz to, chlej wciąż, potem legniesz jak drewno.
Otwórz tylko usta i zawartość wlewaj wewnątrz.
Prosto w krew, serce i sedno, wszystko jedno.



Rate this interpretation
anonim