Chcemy to mieć Taco Hemingway

Lyrics

  • Song lyrics Pan Wywrotek
    1 rating
[Zwrotka 1: Taco]
Wiosenny piątek, jadę nocą na tym Veturilo
Nie powinienem, bo wypiłem to czerwone wino
Chciałbym powiedzieć teraz, że uciekam przed policją
Ale zapamiętaj: życie to nie ”Ale kino”
Smak naszego życia to wygazowane piwo
Nasze romanse ustępują wszystkim harlequinom
Zamiast czarnej limuzyny zbity pysk, duże czarne limo
Nie szukaj Scarlett, jak nie jesteś Rudolph Valentino
To jest Polska, tutaj stale zimno
Ten kabriolet chowaj, ziomki momentalnie gwizdną
Każdą tutaj gwiżdże: Do re mi fa so la si do
To melodyjny kraj, muzykantów takich tutaj milion
Mam dwadzieścia parę lat, moje plany giną
Kręcę się po mieście z wiecznie zblazowaną miną
Mózg jak karabin, mógłbym zabić kogoś, zgładzić myślą
Ciągle w pogoni za tą straszną liczbą, czyli sześć zer
Chciałbym kiedyś zrobić sześć zer
Sześć zer - chciałbym kiedyś zrobić sześć zer

[Refren: Que]
Odejdę pusty i to trochę marność
Ale chcę się czuć jakbym obrabował Monte Carlo, Monte Carlo, Monte Carlo
Odejdę pusty i to trochę marność
Ale narazie muszę tutaj swoje zgarnąć, swoje zgarnąć, swoje zgarnąć

[Zwrotka 2: Pezet]
Chcemy mieć: niemieckie fury, japońskie motocykle
Amerykańskie buty i zaliczyć tajską cipkę
Mamy: morza i góry, Bałtyk i murzasichle
I robimy awantury pijąc wódkę i miód pitny
Ze słowiańskiej kultury w sobie mam słowiańską krew
Wcale jej nie czuje, ale budzi czasem dziwny zew
I gdy wypije to robi się patetycznie
Krzyczę: "kocham cię, zabiję" przy czym szlocham albo wyję
Moja ekipa bez koszulek, na ulicach śnieg
Śpiewamy chórem ?Chryzantemy złociste?
Kultura i etyka ? szybko jakoś znika, gdzieś
Choć każdy czuje, ze dać w mordę za ojczyznę chce
Za tych, co na obczyźnie kielon w górę, zdrowie pij
Słowianin, Polak - pije, żyje będzie w mordę bił
Gdy tryb biesiadny włącza się, poranek wita klin
Stadno, gromadnie nim wpadnie do nas sławny spleen

[Refren: Que]
Odejdę pusty i to trochę marność
Ale chcę się czuć jakbym obrabował Monte Carlo, Monte Carlo, Monte Carlo
Odejdę pusty i to trochę marność
Ale narazie muszę tutaj swoje zgarnąć, swoje zgarnąć, swoje zgarnąć

[Zwrotka 3: Que]
Zaczynam ranki w kabinie, kończę noce w kasynie
Może coś się nawinie, może coś się nawinie
Gdzie jest mój jebany kwit?
Chyba znowu nakręciłem remake Cincinatti Kid
Szkło za lepsze czasy, za lepsze pasy
Los jest ślepy, ale zrobimy mu Epi-Lasik
Temat klasyk, tutaj każda moneta
Maluje lepsze chwile, niż na obrazach Maneta
A trzeba robić swoje, zarobić swoje
W miejscu w którym człowiek człowiekowi bilonem
O hajs gra się trochę trudniej niż na nintendo
A chcę kupić Arsenal Londyn i kazać im grać w baseball
Sedno przy stole to wyjść w porę na plus
Przy kartach nie pasuje jak Torres do The Blues
Chuj w to co dzisiaj mi biorytmy wróżą
Znów wychodzę z małą fortuną, szkoda, że przyszedłem z dużą
Szkoda, że przyszedłem z dużą



Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
anonim