Piosenka Kapitana Szanty

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Kiedy płynę tak "Pogorią"
Kosztującą wręcz majątek,
Wtedy często wracam myślą
W późne lata sześćdziesiąte,
Kiedy sam załogą całą
Byłem w miarę potrzeb:
Kapitanem, kukiem, majtkiem,
Na posyłki chłopcem...
I najbardziej mi żal:

Ref.: Mojego "Poloneza"
- Błędnego rycerza,
Trzech oceanów
I wywrotek wśród bałwanów,
Reportaży dla "Trybuny",
Koralowej laguny,
Australijskich piasków
I w eterze trzasków...

Na "Pogorii" życie płynie
Choć nie w zbytku, lecz nie w biedzie,
Ale czasem przyznać muszę,
Że wytrzymać już nie idzie:
Pasat skradli bezpowrotnie,
A załoga śpi po kątach,
Łapię wtedy za gitarę
I cichutko sobie brzdąkam,
Że najbardziej mi żal:

A gdy wrócę znów do kraju
Kończąc morską poniewierkę,
Dobrze wiem, co tam zastanę -
Niepokoje i rozterkę;
W telewizji spojrzą krzywo,
W PeZetŻecie także,
Z PAN-em same awantury,
A mnie w nocy śnią się żagle
I najbardziej mi żal:

Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim