Dom, ech dom Szanty

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
A któżby nie chciał pożeglować, na szalę fal rzucić swój los,
I spocząć gdzieś na morza dnie, lub złotem nabić trzos!
Ja pewnego dnia zrobiłem właśnie tak
I pośród ryku sztormów odnalazłem życia smak.

Ref.: Lecz teraz dom, ech, dom, dom wciąż mi się śni!
Dom gdzieś daleko wśród szczęśliwych dni.
Tam, gdzie klon i dąb, i jarzębiny liść,
Zielenią brzeg znajomy, choć tak odległy dziś.

Prosiłem ją o pokój, wskazała drogę mi,
Gdy weszliśmy do środka, zamknęła cicho drzwi.
Gdy w łóżku już leżałem, posłała uśmiech mi,
A ja spytałem ją: "Ślicznotko, może wskoczysz też i Ty?"

Wskoczyła mi do łóżka, cichutko tak jak mysz,
Myśląc: "Taki majtek, cóż może zrobić mi?"
A ja ściskałem, całowałem, aż nas rozdzielił brzask,
I żałowała, że noc krótka nie trwa siedem długich lat!

O świcie dzielny majtek wyruszał w siną dal
I do fartuszka Mary sypnął złota pełną garść,
Mówiąc: "Weź to kochanie i psotę wybacz mi,
Bo czuję, że zostanie z Tobą moja córka albo syn!"

Dziewczęta, chodźcie do mnie, przestrogę dla was mam:
Marynarz to zły kompan dla panien i dla dam.
Jeden uwiódł mnie i zostawił mi
Po sobie na pamiątkę te urocze bliźniaki!

Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim