W zakątku cmentarza Stare Dobre Małżeństwo
Lyrics
-
18 favorites
Mają zmarli w niedzielę ten pośmiertny kłopot .DG.DG.DG.A.
Że w obczyźnie cmentarza czują się bezdomni .DG.DG.A.A.
A lubią noc tę spędzać po pod mgłą lub po pod .DG.DG.DG.A.
Wiecznością co się w jarach gęstwi nieprzytomnie .fis.G.A.A.
Maria z Bzówka wygody wspomina izdebne .G.A.DG.De.
Słońce w łóżku, wiatr w sieni i ogród macierzyn .G.A.
Gdzie było tyle w radości uchodzących ścieżyn .DG.DG.DG.A.
A wszystkie takie trafne i drzewom potrzebne .G.A.
Tatata... .DG.DG.DG.A.
Żebrak co się zadławił na śmierć krztyną chleba
Kijem niegdyś wędrownym obłędnie się babrze
W nieodgadle błękitnym, pełnym Boga chabrze
By zeń dla snu wiecznego wydłubać źdźbło nieba
Tatata...
Mnich co po to byt ziemski tłumił bez szemrania
By pędzić żywot wieczny w sposób nienaganny
Kreśli palcem na próchnie list do panny Anny
Życząc rychłego w kwiatach zmartwychwstania
Tatata...
Panna Anna udaje, że jest w bez żałobie
I biorąc na kolana młodą mgłę pieszczochę
Ukradkiem z pajęczyny tka zwiewną pończochę
Dla brzozy co tkwi boso na kochanka grobie
Tatata...
A opodal mniej więcej naprzeciw rozstaju
We fraku bezrozumnie skąsanym przez szczura
Na czele kilku cieni żeńskiego rodzaju
Nieboszczyk Madaleński prowadzi mazura
Tatata...
Mają zmarli w niedzielę ten pośmiertny kłopot...
Mają zmarli w niedzielę ten pośmiertny kłopot...
Że w obczyźnie cmentarza czują się bezdomni .DG.DG.A.A.
A lubią noc tę spędzać po pod mgłą lub po pod .DG.DG.DG.A.
Wiecznością co się w jarach gęstwi nieprzytomnie .fis.G.A.A.
Maria z Bzówka wygody wspomina izdebne .G.A.DG.De.
Słońce w łóżku, wiatr w sieni i ogród macierzyn .G.A.
Gdzie było tyle w radości uchodzących ścieżyn .DG.DG.DG.A.
A wszystkie takie trafne i drzewom potrzebne .G.A.
Tatata... .DG.DG.DG.A.
Żebrak co się zadławił na śmierć krztyną chleba
Kijem niegdyś wędrownym obłędnie się babrze
W nieodgadle błękitnym, pełnym Boga chabrze
By zeń dla snu wiecznego wydłubać źdźbło nieba
Tatata...
Mnich co po to byt ziemski tłumił bez szemrania
By pędzić żywot wieczny w sposób nienaganny
Kreśli palcem na próchnie list do panny Anny
Życząc rychłego w kwiatach zmartwychwstania
Tatata...
Panna Anna udaje, że jest w bez żałobie
I biorąc na kolana młodą mgłę pieszczochę
Ukradkiem z pajęczyny tka zwiewną pończochę
Dla brzozy co tkwi boso na kochanka grobie
Tatata...
A opodal mniej więcej naprzeciw rozstaju
We fraku bezrozumnie skąsanym przez szczura
Na czele kilku cieni żeńskiego rodzaju
Nieboszczyk Madaleński prowadzi mazura
Tatata...
Mają zmarli w niedzielę ten pośmiertny kłopot...
Mają zmarli w niedzielę ten pośmiertny kłopot...
contributions: