Rozprawa Seweryn Jakubiec

Lyrics

  • Song lyrics Winnetou
W niedzielny wieczór po ulicy Wolności
Szedł pan Piotr S. w zupełnej ciemności
Nagle pojawił się oskarżony
Zamaskowany i uzbrojony
Z kimś o tożsamości nieznanej

Ukradli portfel, teczkę, zegarek
Denat - pan starszy - nie bronił się wcale
A gdy zatłukli baseballami
To ciało w worku z kamieniami
Utopili w rzece pobliskiej

Ref.: Czy przyznaje się oskarżony do czynów mu zarzuconych?
Wysoki sądzie jestem niewinny
Te straszne zbrodnie popełnił ktoś inny
Nie zostawię dzieci, mej kochanej żony
Mam psa, samochód, posadę, dwa domy
To ja, biznesmen i filantrop słynny
Jestem niewinny!

W restauracji chińskiej państwa P.
Oskarżony we wtorek pojawił się
Wraz ze swoimi kolegami
Klubu Atlas kulturystami
Wystawić rachunek za tzw. opiekę

P niestety zaprotestowali
Więc napastnicy zdemolowali
Wszystko co tylko zniszczyć się dało
Ofiary wyszły na szczęście cało
Gorącym olejem poparzone

Ref.: Czy przyznaje...

W remizie strażackiej w mieście K
Jak co tydzień trwała zabawa
Oskarżony wypił zbyt wiele
I uwagę swą skupił na ciele
Joanny C, uczennicy, lat szesnaście

Wrzucił poznanej narkotyk do coli
Czym całkowicie jej umysł zniewolił
Następnie na leśnej drodze
W swym luksusowym samochodzie
Nieprzytomną zgwałcił brutalnie

Ref.: Czy przyznaje się oskarżony do czynów mu zarzuconych?
Wysoki sądzie tak, jestem winny
Tych strasznych zbrodni nie popełnił nikt inny
Lecz zostawić dzieci, mą kochaną żonę
One wszystkiego są nieświadome
Ja biznesmen i filantrop słynny
Tak, jestem winny

Jeśli przyznaje się oskarżony
Do czynów mu zarzuconych
To sąd w swej łaskawości
Orzeka karę w wysokości
Dwudziestu dwóch tysięcy złotych

Rate this interpretation
contributions:
Winnetou
Winnetou
anonim