Słonecznik (Podąża za słońcem) Róże Europy

Lyrics

  • Song lyrics Maciej
Powieki przymykam, a oczy, jak klej
drewnem tekowym barwione.
Dotykam na oślep sukienki jej.
Tej części po drugiej stronie.
W głowie landrynki, a w głowie tlen.
Jaszczurką są moje dłonie.
Wślizgują się niczym przyjemny sen.
Jak nitka zszywają skronie.

A czasem, kiedy noc się dłuży w beznadziejności kałuży,
papieros znużonym tonem, to dźwięk wydany klaksonem.

Porannej kawy filiżanką jest.
Najlepszym pokazem sezonu.
Wypełniam ostatni w życiu test.
To klucz do jej zamka sezamu.
Jestem kiperem, a ciało jej to
Festiwal wykwintnej kuchni.
Pierwszy dzień reszty życia wlewam do
szklanki wypełniając jej pustki.

Pod semaforem swoim kucam dziś
czekając na lepsze zdrowie.
Rozbrajam nocy i dnia zawiść.
Moje plany są ciągle w budowie.
Ale w końcu musi nadejść sens
i ten dzień, i jego dźwięk, jak Biblia.
Koszmary zdejmą z moich rzęs.
Skończy się moja perfidia.

A czasem, kiedy noc się dłuży w beznadziejności kałuży,
papieros znużonym tonem, to dźwięk wydany klaksonem.
Przypomina mi kwiat słonecznika, przy którym się w uśmiechu znika,
który zawsze wędruje za słońcem po horyzont zwany świata końcem.
I chociaż tekst brzmi infantylnie, to podaję go szczerze. Dożylnie.
Ja jestem słonecznikiem na łące. Ona słonecznika słońcem!

Ja jestem słonecznikiem na łące. Ona słonecznika słońcem!

Rate this interpretation
contributions:
Maciej
Maciej
anonim