Rozmieniony na błoto Róże Europy
Lyrics
Dzień moich urodzin złamie mi wyobraźnię.
No bo, jak można sobie wyobrazić dzień kiedy nie jest raźniej.
A wręcz przeciwnie. Jakoś słabo.
Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie.
Szafki są opróżnione. Poranki pechowe i krótkie.
Nie dbam o to, nie tęsknię, nie pamiętam, i pytam, po co?
Ale przedziwnie, znam ten stan.
Jestem rozmieniony na błoto.
Chcę wstać, przeżyć i znowu iść.
Byle gdzie, z byle kim.
Nie dać się nie! nie dać się stoczyć
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Chcę wstać, przeżyć i znowu iść.
Byle gdzie, z byle kim.
Nie dać się nie! nie dać się stoczyć,
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Jestem w celofan, owinięty niby bukiet
I tak leżę, myląc dzień z nocą. Jaki będzie tego skutek?
Jestem w drodze w dół. Jestem na dnie.
Ludzie mówią o mnie: zwyczajny głupek.
Zabrakło papierosów, więc znalazłem powód.
Wychodzę, zastanawiam się czemu tęsknię i pytam, po co?
Ale przedziwnie, znam ten stan, jestem rozmieniony na błoto.
Byłaś tatuażem, który wzmacniał moje ramię.
Wiatrem co chłodem dmuchał, przepędzając w otchłanie.
A teraz przeciwnie. Jakoś słabo.
Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie.
Kiedy odeszłaś, mój świat jest bardzo krótki,
Mało powodów, wiele strachu, dużo wódki
ale przedziwnie, znam ten stan.
Jestem rozmieniony na błoto.
No bo, jak można sobie wyobrazić dzień kiedy nie jest raźniej.
A wręcz przeciwnie. Jakoś słabo.
Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie.
Szafki są opróżnione. Poranki pechowe i krótkie.
Nie dbam o to, nie tęsknię, nie pamiętam, i pytam, po co?
Ale przedziwnie, znam ten stan.
Jestem rozmieniony na błoto.
Chcę wstać, przeżyć i znowu iść.
Byle gdzie, z byle kim.
Nie dać się nie! nie dać się stoczyć
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Chcę wstać, przeżyć i znowu iść.
Byle gdzie, z byle kim.
Nie dać się nie! nie dać się stoczyć,
Z demonem, co płynie rynsztokiem.
Jestem w celofan, owinięty niby bukiet
I tak leżę, myląc dzień z nocą. Jaki będzie tego skutek?
Jestem w drodze w dół. Jestem na dnie.
Ludzie mówią o mnie: zwyczajny głupek.
Zabrakło papierosów, więc znalazłem powód.
Wychodzę, zastanawiam się czemu tęsknię i pytam, po co?
Ale przedziwnie, znam ten stan, jestem rozmieniony na błoto.
Byłaś tatuażem, który wzmacniał moje ramię.
Wiatrem co chłodem dmuchał, przepędzając w otchłanie.
A teraz przeciwnie. Jakoś słabo.
Jakoś pospolicie w ten dzień będzie dziwnie.
Kiedy odeszłaś, mój świat jest bardzo krótki,
Mało powodów, wiele strachu, dużo wódki
ale przedziwnie, znam ten stan.
Jestem rozmieniony na błoto.
contributions: