We wtorek w schronisku Roman Roczeń
Lyrics
-
18 favorites
Złotym kobiercem wymoszczone góry,
Jesień w doliny zeszła dziś nad ranem.
Buki czerwienią zabarwiły chmury
Z latem się złotym właśnie pożegnałem.
We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny właśnie zszedł ostatni gość
Za oknem plucha, kubek parzy dłonie
I tej herbaty i tych gór mam dość.
Szaruga niebo powoli zasnuwa,
Wiatr pootrząsał wszystkie drzewa z liści.
Pod wiatr, pod górę znowu sam zasuwam
Może w schronisku spotkam kogoś z bliskich.
Ludzie tak wiele spraw potrafią załatwić
A czas sobie płynie wolno panta rhei
Do siebie tylko już nie umiem trafić
Kochać to więcej z siebie dać, czy mniej.
Jesień w doliny zeszła dziś nad ranem.
Buki czerwienią zabarwiły chmury
Z latem się złotym właśnie pożegnałem.
We wtorek w schronisku po sezonie
W doliny właśnie zszedł ostatni gość
Za oknem plucha, kubek parzy dłonie
I tej herbaty i tych gór mam dość.
Szaruga niebo powoli zasnuwa,
Wiatr pootrząsał wszystkie drzewa z liści.
Pod wiatr, pod górę znowu sam zasuwam
Może w schronisku spotkam kogoś z bliskich.
Ludzie tak wiele spraw potrafią załatwić
A czas sobie płynie wolno panta rhei
Do siebie tylko już nie umiem trafić
Kochać to więcej z siebie dać, czy mniej.
Rate this interpretation
Rating of readers:
Terrible
7 votes
contributions:
Most popular songs Roman Roczeń
- 11 Zachodźże słoneczko
- 12 Piosenka dla Rudej
- 13 Na luzie
- 14 Mały miś
- 15 Jesienne wino
- 16 Jasnowłosa
- 17 Fart
- 18 Dwa teatry
- 19 Do Ginewry
- 20 Ballada o wilku