Kantata na dwa budziki i kran Robert Kasprzycki


Kantata na dwa budziki i kran

Szemrzą godziny szemrze szemrze czas
złych wskazówek bieg wciąż pogania nas
znowu przepraszasz proszę nie mów nic
bo do jutra już tylko parę chwil

Proszę nie mów nic proszę śpij już śpij
i pod kołdrą swe jasne oczy skryj
szemrzą godziny pędzi dokądś czas
złych wskazówek bieg chce przegonić nas

Szorstki szept klepsydry to sypie się piach
w twarzy tworzy żleby sól paląca w łzach
zmarszczki w sercu wytnie w oczach zgasi blask
terkoczący rytmem krwią sycony czas

Nie mów że jest źle łzy obeschną wnet
w oknie nocy kot pręży czarny grzbiet
szemrzą godziny gna donikąd czas
złych wskazówek bieg nie przegoni nas





Rate this interpretation
contributions:
magda
magda
anonim