Blasphemia Pożoga

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Na ziemi mej, tysiąc temu lat
Krzyż klecho wetknąłeś
dziś ja wbiję sztylet w łono twojej wiary

Brzuch otwieram, po same gardło tnę z wściekłością
w środku widzę jelita napuchnięte zawiścią
wiją się jak robactwo
serce dygocze ze strachu,
płuca wciąż wciągają gusła i zabobon
w podrobach strach, kłamstwo, robactwo, małość
zatrułeś tu wszystko gównem swoich wnętrzności
sczeźniesz, a smród pozostanie

Bluźnierstwem pławię się jak nektarem
bom jest cierniem w koronie Chrystusa
kolcem w ciele twojego kościoła
batem na jego plecach
oskarżycielem, sędzią i katem

Odkryję jeszcze psie
Co w głowie schowałeś
Tłukę więc nią o kurhan starych bogów
Monument ich zapomnienia
Tyś ich stąd przegonił, by rozlać szarańczę na kraj
Kolejny bastion wiary niewolników, owieczek wiecznie mało
Czaszka pęka, dźwięk ten miły jest dla uszu
Stępionych przez lata biciem dzwonów kościelnych
W czaszce pusto
Bo ślepy całe życie szedłeś, podparty kosturem
Zbitym z biblijnych kłamstw

Krzyż wbity niegdyś
Runie złamany
A z wątłego żaru płomień wybuchnie nienawistny
Pożoga która strawi twój świat
Niech zostaną tylko
Dymiące zwłoki cywilizacji
I zgliszcza
Pluję na nie
I wasze plemię




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim