Ballada dla matki Piotr Fronczewski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 rating
Cerowałaś mi skarpetki, by nie uwierały buty
Kiedy będę szedł w podkutych na dalekie wsie
Trzy godziny od kolei, zagubione wśród kolein
Próg piaszczystych rozjeżdżonych, polnych polskich dróg

Szedłem drogą, od zebrania do zebrania
Niosłem dziesięć cienkich broszur o radach i o skupie
Z tamtych broszur i z twojego cerowania
Wyrastała moja duma, kiedy szydzili „głupiec”

Zapylone drogi kluczą, wiodą tam gdzie w siwym wietrze
Na szesnastym kilometrze, za pagórkiem gdzieś
Pod sosnami rozchwianymi, na ujętej w miedzę ziemi
Pod sczerniałą słomą dachów przykucnęła wieś

Szedłem na wieś, od zebrania do zebrania
Niosłem dziesięć cienkich broszur o radach i o skupie
Z tamtych broszur i z twojego cerowania
Wyrastała moja duma, kiedy szydzili „głupiec”

Cerowałaś mi skarpetki, wieczorami igłę brałaś
Nawlekałaś, cerowałaś, wiodłaś równy ścieg
I mówiłaś zmierzchem szarym „trzeba kupić okulary
Coraz słabiej widzę synku, coraz trudniej szyć”

Szedłem potem, od zebrania do zebrania
Niosłem dziesięć cienkich broszur o radach i o skupie
Z tamtych broszur i z twojego cerowania

Wyrastała moja duma, kiedy szydzili „głupiec”




Rate this interpretation
Rating of readers: Terrible 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim