Sąd Ostateczny Paweł Wójcik
Lyrics
Siłą mnie wyjęli z grobu
za to nienawidzę obu
Szarpią, szarpią mnie za ręce
każdy chce wyszarpać więcej
Diabeł pewien jest zdobyczy
a ja mogę tylko krzyczeć
W walce o mnie błysnął miecz
"Puśćcie!" i poszli precz
Ten na szali grzecznie klęczy
do modlitwy złożył ręce
On do raju? Nie, nie wierzę
Typ o śliskim charakterze
Całe życie bez godności
Umiał dbać o znajomości
Wiedział, co się opłacało
Teraz też mu się udało
Ślepa waga wskaże drogę
kto do raju, a kto w ogień
Spójrzcie tam na tego łotra
Ściska dłoń świętego Piotra
Dzień jest nocą, noc jest dniem
Dobro miesza się ze złem
Ja do grobu znów się kładę
bo nie sąd to lecz przypadek
Grają trąby, w górze bat
U stóp Chrystusowych świat
Twarz bez uczuć, rana w boku
a wśród świętych święty spokój
Święty spokój, spokój święty
byle dalej od zamętu
Przywilejem wszak świętości
boski dar obojętności
Chrystus Pan na tronie z tęczy
Matka przed swym synem klęczy
Władzy znak - purpura szat
Jednym miecz, a drugim kwiat
Zmartwychwstała ruda Rutka
To żydówka, prostytutka
Była tania więc ją brałem
zawsze, kiedy tylko chciałem
Weźcie sobie ją do nieba
Ona za kawałek chleba
słodko patrząc w wasze twarze
raj prawdziwy wam pokaże
Spadam w nieskończony dół
Diabła pół, anioła pół
Sen zbawienny wyśnię w sobie
Dusza, ciało - całość: Człowiek
za to nienawidzę obu
Szarpią, szarpią mnie za ręce
każdy chce wyszarpać więcej
Diabeł pewien jest zdobyczy
a ja mogę tylko krzyczeć
W walce o mnie błysnął miecz
"Puśćcie!" i poszli precz
Ten na szali grzecznie klęczy
do modlitwy złożył ręce
On do raju? Nie, nie wierzę
Typ o śliskim charakterze
Całe życie bez godności
Umiał dbać o znajomości
Wiedział, co się opłacało
Teraz też mu się udało
Ślepa waga wskaże drogę
kto do raju, a kto w ogień
Spójrzcie tam na tego łotra
Ściska dłoń świętego Piotra
Dzień jest nocą, noc jest dniem
Dobro miesza się ze złem
Ja do grobu znów się kładę
bo nie sąd to lecz przypadek
Grają trąby, w górze bat
U stóp Chrystusowych świat
Twarz bez uczuć, rana w boku
a wśród świętych święty spokój
Święty spokój, spokój święty
byle dalej od zamętu
Przywilejem wszak świętości
boski dar obojętności
Chrystus Pan na tronie z tęczy
Matka przed swym synem klęczy
Władzy znak - purpura szat
Jednym miecz, a drugim kwiat
Zmartwychwstała ruda Rutka
To żydówka, prostytutka
Była tania więc ją brałem
zawsze, kiedy tylko chciałem
Weźcie sobie ją do nieba
Ona za kawałek chleba
słodko patrząc w wasze twarze
raj prawdziwy wam pokaże
Spadam w nieskończony dół
Diabła pół, anioła pół
Sen zbawienny wyśnię w sobie
Dusza, ciało - całość: Człowiek
contributions: