Kołysanka Paweł Wójcik
Lyrics
Skronie w kleszczach ścian
Związane strachem dłonie
Raz jeszcze łeb pod kran
To chyba nie jest koniec
Trzy prochy, sztuczny śmiech
Odpuszczą ściany kleszcze
Raz jeszcze wydech - wdech
To nie jest koniec jeszcze
Jest dobrze, będzie dobrze
Pulsują mocno skronie
Ale się o coś oprzeć
To jeszcze nie jest koniec
Czerwone kule strachu
za chwilę muszą zgasnąć
Noc sypnie ciszy piachem
Zasnąć
I może przyjdzie wiersz
przez zadymiony sen
i łatwiej będzie wejść
w kolejny, piękny dzień
Papieros drugi, trzeci
Przeminie ból skulony
jak mija rozpacz dzieci
po psiaku utopionym
Patrz w lustro
Popatrz w lustro
O ścianę oprzyj dłonie
W lustrzanych oczach pusto
i szkoda, że nie koniec
Za krokiem drugi krok
Lęk pada czarnym deszczem
Nabierze barwy wzrok
Wytrzymaj chwilę jeszcze
I może przyjdzie wiersz
przez zadymiony sen
i łatwiej będzie wejść
w kolejny, piękny dzień
Związane strachem dłonie
Raz jeszcze łeb pod kran
To chyba nie jest koniec
Trzy prochy, sztuczny śmiech
Odpuszczą ściany kleszcze
Raz jeszcze wydech - wdech
To nie jest koniec jeszcze
Jest dobrze, będzie dobrze
Pulsują mocno skronie
Ale się o coś oprzeć
To jeszcze nie jest koniec
Czerwone kule strachu
za chwilę muszą zgasnąć
Noc sypnie ciszy piachem
Zasnąć
I może przyjdzie wiersz
przez zadymiony sen
i łatwiej będzie wejść
w kolejny, piękny dzień
Papieros drugi, trzeci
Przeminie ból skulony
jak mija rozpacz dzieci
po psiaku utopionym
Patrz w lustro
Popatrz w lustro
O ścianę oprzyj dłonie
W lustrzanych oczach pusto
i szkoda, że nie koniec
Za krokiem drugi krok
Lęk pada czarnym deszczem
Nabierze barwy wzrok
Wytrzymaj chwilę jeszcze
I może przyjdzie wiersz
przez zadymiony sen
i łatwiej będzie wejść
w kolejny, piękny dzień
contributions: