Dzień wolny od pracy Paweł Wójcik
Lyrics
-
1 favorite
Miałem wolny dzień, był upał
Chciałem pospać, ale dupa
Bo rodzina, rzekła, że coś muszę musieć
Duszno upał, o Jezusie
No i już mam dzień na bakier
Mam do zoo iść z chrześniakiem
A tam śmierdzi, mogą dziobnąć strusie
Duszno upał, o Jezusie
I już chodzę pośród klatek
Na łeb chciałbym mokrą szmatę
Już mi dawno w tyłek weszły nogi
Duszno upał, Boże drogi
Chrześniak jedzie na kolonie
I się coś przypieprzył do mnie
Ciągle pyta czy Mrągowo to jest Warmia
Co ja, mapa? Jezus Maria
Tak chodzimy po tym zoo
Długo leziem, chyba w koło
Gówniarz chce, żebym mu kupił paczkę chrupek
Duszno gorąc, a pocałuj ty mnie w du...
Dawno cioci nie widziałeś
Chyba rok jak nie zajrzałeś
Mam po zoo iść odwiedzić ciotkę Dusię
Duszno gorąc, o Jezusie
Nie chce mi się na piechotę
A w warsztacie mam gablotę
No to jadę, jak sardynka w autobusie
O Jezusie
Ciotka pieprzy coś od rzeczy
Co jej przeszło, a co leczy
Najciekawsze to ma plamy na obrusie
Dała kompot, o Jezusie
Mąż ciociuni zmarł na zawał
Dobrze, bo był szui kawał
Za komuny wujo zwykłym był kapusiem
Kompot słodki, o Jezusie
Ciotka ciągle po nim płacze
A to drobny był pijaczek
Potem mówi, że się ubezpiecza w KRUSie
Interesujące, o Jezusie
Jeszcze mam zakupić klamki
Bo się w drzwiach popsuły zamki
No musiała właśnie dzisiaj być awaria
Ja się w ogóle na tym nie znam, Jezus Maria
I już wieczór troszkę chłodniej
Założyłem luźne spodnie
Jak to dobrze, że już minął dzień cholerny
Do roboty jutro, dobrze Boże Miłosierny
Chciałem pospać, ale dupa
Bo rodzina, rzekła, że coś muszę musieć
Duszno upał, o Jezusie
No i już mam dzień na bakier
Mam do zoo iść z chrześniakiem
A tam śmierdzi, mogą dziobnąć strusie
Duszno upał, o Jezusie
I już chodzę pośród klatek
Na łeb chciałbym mokrą szmatę
Już mi dawno w tyłek weszły nogi
Duszno upał, Boże drogi
Chrześniak jedzie na kolonie
I się coś przypieprzył do mnie
Ciągle pyta czy Mrągowo to jest Warmia
Co ja, mapa? Jezus Maria
Tak chodzimy po tym zoo
Długo leziem, chyba w koło
Gówniarz chce, żebym mu kupił paczkę chrupek
Duszno gorąc, a pocałuj ty mnie w du...
Dawno cioci nie widziałeś
Chyba rok jak nie zajrzałeś
Mam po zoo iść odwiedzić ciotkę Dusię
Duszno gorąc, o Jezusie
Nie chce mi się na piechotę
A w warsztacie mam gablotę
No to jadę, jak sardynka w autobusie
O Jezusie
Ciotka pieprzy coś od rzeczy
Co jej przeszło, a co leczy
Najciekawsze to ma plamy na obrusie
Dała kompot, o Jezusie
Mąż ciociuni zmarł na zawał
Dobrze, bo był szui kawał
Za komuny wujo zwykłym był kapusiem
Kompot słodki, o Jezusie
Ciotka ciągle po nim płacze
A to drobny był pijaczek
Potem mówi, że się ubezpiecza w KRUSie
Interesujące, o Jezusie
Jeszcze mam zakupić klamki
Bo się w drzwiach popsuły zamki
No musiała właśnie dzisiaj być awaria
Ja się w ogóle na tym nie znam, Jezus Maria
I już wieczór troszkę chłodniej
Założyłem luźne spodnie
Jak to dobrze, że już minął dzień cholerny
Do roboty jutro, dobrze Boże Miłosierny
contributions: