Bezimienna Patryk Młodzianowski
Lyrics
Znowu noc, rozpalone świece
Odbiornik już nie wyświetla obrazu
Znowu ty i ten zapach kwiatów
Na łące gdzie, szukaliśmy znaków, co
Pamiętają nas.
Wołam Ciebie, właśnie wchodzę w fazę rem
Twe podatne ciało, opętało mnie
Tabletka na sen, oblepiona potłuczonym szkłem
Spoglądasz na mnie bosa, czemu kochamy się tylko w śnie
Bezimienna
Znowu świt, zajrzał nam do okna
We włosach twych, ciągle trawa mokra
Grzeszny smak gdzieś w tej rosie stąpa
Może wiatr, suche liście
Pamiętają nas.
Domowe koty obserwują me oczy,
Niespokojne powieki, co bezwładnie spadają
Domowe koty obserwują me oczy,
Niespokojne powieki, co przez Ciebie wędrują
Odbiornik już nie wyświetla obrazu
Znowu ty i ten zapach kwiatów
Na łące gdzie, szukaliśmy znaków, co
Pamiętają nas.
Wołam Ciebie, właśnie wchodzę w fazę rem
Twe podatne ciało, opętało mnie
Tabletka na sen, oblepiona potłuczonym szkłem
Spoglądasz na mnie bosa, czemu kochamy się tylko w śnie
Bezimienna
Znowu świt, zajrzał nam do okna
We włosach twych, ciągle trawa mokra
Grzeszny smak gdzieś w tej rosie stąpa
Może wiatr, suche liście
Pamiętają nas.
Domowe koty obserwują me oczy,
Niespokojne powieki, co bezwładnie spadają
Domowe koty obserwują me oczy,
Niespokojne powieki, co przez Ciebie wędrują
contributions: