Kawka na Ordynackiej Panny Wyklęte
Lyrics
-
1 rating
Tak, teraz parę słów historii
O sanitariuszce Marysi, tak
Jej dalsza część, tak było, sprawdź to
Jak żyło się im później
Czy było łatwo?
Nie wiesz tego
Spróbuj to zrozumieć
Puk, puk, stukają buciki o bruk
Wróg poległ, otworzyli szkołę
Spójrz, jak na w narodzie, nowy rodzi się duch
My lud obudzimy, posprzątamy gruz
Szur, szur, majtają warkoczyki
Znów czuć wolę, już się nie boję
Bóg ofiarował nowe życie mi, to cud
Ogrzał moje serce, stopił z niego lód
Bum bum, bije bardzo głośno tłum
Wiwatuje, chce wypełnić miłością
I toczyć tu życie
Tak pięknie przeciętne
Iść przez ulicę trzymając Cię za rękę
Wrum, wrum, rusza silnik, przemian
To bunt, nowego pokolenia
Rozumiem pomału, że będę żyć z piętnem
Że skrywam jak całun wspomnienia wyklęte
Pukałeś w okna, bo nie było telefonu
Zbiegałam na dół, bo byłam tak stęskniona
Kawka na Ordynackiej
Tam zadałeś mi pytanie
A ja Ci obiecałam; już miało być normalnie
Tak na pierwszy rzut oka wszystko jest dobrze
Mamy mały lokal, postępujemy mądrze
Życiorysy na pokaz i kwiaty na grządce
Tylko dlaczego stale czuję się tak podle?
W ogóle nie mogę tego pojąć
Gdzie się podział Bóg, ojczyzna, gdzie honor?
Chcę być żoną i matką, nie trafić na donos,
W nadziei nieść światło, by płomień mógł płonąć!
Malowałam usta w tym kolorze
Miałeś ślady na szyi, na czole
Kolor strużki płynącej po brodzie
I powrotów, stania w tyle przy drodze
Kolor tęsknoty, tych długich godzin
Kolor dotyków, rozkoszy, narodzin
Oni go zabrali i został stracony
Dla mnie nie istnieje dziś kolor czerwony
Pukałeś w okna, bo nie było telefonu
Zbiegałam na dół, bo byłam tak stęskniona
Kawka na Ordynackiej
Tam zadałeś mi pytanie
A ja Ci obiecałam; już miało być normalnie
Pukałeś w okna, bo nie było telefonu
Zbiegałam na dół, bo byłam tak stęskniona
Kawka na Ordynackiej
Tam zadałeś mi pytanie
A ja Ci obiecałam; już miało być normalnie
O sanitariuszce Marysi, tak
Jej dalsza część, tak było, sprawdź to
Jak żyło się im później
Czy było łatwo?
Nie wiesz tego
Spróbuj to zrozumieć
Puk, puk, stukają buciki o bruk
Wróg poległ, otworzyli szkołę
Spójrz, jak na w narodzie, nowy rodzi się duch
My lud obudzimy, posprzątamy gruz
Szur, szur, majtają warkoczyki
Znów czuć wolę, już się nie boję
Bóg ofiarował nowe życie mi, to cud
Ogrzał moje serce, stopił z niego lód
Bum bum, bije bardzo głośno tłum
Wiwatuje, chce wypełnić miłością
I toczyć tu życie
Tak pięknie przeciętne
Iść przez ulicę trzymając Cię za rękę
Wrum, wrum, rusza silnik, przemian
To bunt, nowego pokolenia
Rozumiem pomału, że będę żyć z piętnem
Że skrywam jak całun wspomnienia wyklęte
Pukałeś w okna, bo nie było telefonu
Zbiegałam na dół, bo byłam tak stęskniona
Kawka na Ordynackiej
Tam zadałeś mi pytanie
A ja Ci obiecałam; już miało być normalnie
Tak na pierwszy rzut oka wszystko jest dobrze
Mamy mały lokal, postępujemy mądrze
Życiorysy na pokaz i kwiaty na grządce
Tylko dlaczego stale czuję się tak podle?
W ogóle nie mogę tego pojąć
Gdzie się podział Bóg, ojczyzna, gdzie honor?
Chcę być żoną i matką, nie trafić na donos,
W nadziei nieść światło, by płomień mógł płonąć!
Malowałam usta w tym kolorze
Miałeś ślady na szyi, na czole
Kolor strużki płynącej po brodzie
I powrotów, stania w tyle przy drodze
Kolor tęsknoty, tych długich godzin
Kolor dotyków, rozkoszy, narodzin
Oni go zabrali i został stracony
Dla mnie nie istnieje dziś kolor czerwony
Pukałeś w okna, bo nie było telefonu
Zbiegałam na dół, bo byłam tak stęskniona
Kawka na Ordynackiej
Tam zadałeś mi pytanie
A ja Ci obiecałam; już miało być normalnie
Pukałeś w okna, bo nie było telefonu
Zbiegałam na dół, bo byłam tak stęskniona
Kawka na Ordynackiej
Tam zadałeś mi pytanie
A ja Ci obiecałam; już miało być normalnie
contributions:
Most popular songs Panny Wyklęte
Similar artists
Chłopcy kontra Basia
14 song