Lustra Ozzy

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Wszystko jedno, dziś ratuje nas obojętność
Wraz z moją kreską wyznaczamy sedno
Na pewno zainteresowany w ciemno
Zamieniam się, mienią się, świeci kamieniami srebro
Wiele zależy od punktu patrzenia na to
Wydałeś wyrok, nie zapoznałeś się z debatą
Ty szmato, słowo odbija się ze stratą
I wraca do mnie, i kto jest jego tatą
I kto to mówi, kto ma to lubić, kto daje suby
Liżą po jajach się zanim wejdą do budy
To kino obłudy, festiwal nauki
Zacznę od sztuki, na niej nie zacznę pierdolić stuki
Bo nie da się tym nawet upić, nie jestem głupi
Chce coś innego, dajcie mi duże fancluby
Czemu to wszystko jest do dupy i kto to kupił
Tego nie można się nauczyć a Ty musisz

To gabinet żywych luster, trzymam go na muszce
Nie puszczę go, nigdy go stąd nie wypuszczę
Pomieszczenie puste i pada strzał w próżnię
I może być różnie, możemy obaj umrzeć //x2

A może być jak chcesz, może być inaczej przecież
Możemy teraz wzlecieć, albo upaść na glebę
Możemy siedzieć i odliczać dni do upadku
Albo dla jaj pozmieniać biegi wypadków
Myślimy za dwóch, mówimy za nas wszystkich
W górę kieliszki choć nie każdy czysty
Kapela zbiera gwizdy za występ zajebisty
I kto jest głupi teraz, a kto jest bystry
Się nie wymienia z imienia bo to jest zabronione
Przyjaciel mojego wroga musi być moim wrogiem
Milczenie owiec, mam cię teraz na głowie
Na całym ciele, na całym sobie, i co ty na to powiesz
Ile wyliczysz błędów? Co masz na sobie, co masz w sobie
Melduj, tyle ci pomogę ile tylko mogę
Ren tu jest rozmiarowo ponad Neptun

To gabinet żywych luster, trzymam go na muszce
Nie puszczę go, nigdy go stąd nie wypuszczę
Pomieszczenie puste i pada strzał w próżnię
I może być różnie, możemy obaj umrzeć //x2

I może być różnie, możemy obaj umrzeć//x2
To gabinet żywych luster, trzymam go na muszce
Nie puszczę go, nigdy go stąd nie wypuszczę
Pomieszczenie puste i pada strzał w próżnię
I może być różnie, możemy obaj umrzeć//x2




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim