Gorący Styczeń Neony
Lyrics
Poważny brak i styl w kieszeniach niosę,
portfele gonią mnie przez wąskie drogi pełne szkła.
Wrocławski deszcz, jawol, połówkę proszę
przez szklaną lufkę znowu spojrzę na świat.
To dobry czas, na bauns, na białą magię,
na taniec wrażeń, znajomości, seks.
Kosmiczny trans, jak kwas, uderza nagle
elektryzuje myśli, pobudza krew.
Spocony klub, bez słów, nie warto krzyczeć,
znajome laski, dobra muza i tłum!
To miasto znów, ten groove, gorący styczeń,
w powietrzu wisi rewolucja i luz, ten luz.
Miastem rządzą nasze żądze,
włóczą się po ciemnych bramach,
konsekwentnie jak co tydzień
nikt nie zrobi tego za nas.
Znów bezsenność i kamfora
w siwym dymie kalambury,
chillout, rura, do maniany
w niebie czeski film jest grany.
Czas, na bauns, na białą magię
na taniec wrażeń, znajomości, seks.
Kosmiczny trans, jak kwas, uderza nagle,
elektryzuje myśli, pobudza krew.
Spocony klub, bez słów, nie warto krzyczeć,
znajome laski, dobra muza i tłum!
To miasto znów, ten groove, gorący styczeń
w powietrzu wisi rewolucja i luz, ten luz!
tamtamtarara...
Raz, dwa, trzy, porządkuję rytm
grają jakiś stuff ze starych płyt
cztery, pięć, sześć, unicestwiam stres
bez popity łykam każdy wkręt
siedem, osiem, dziewięć robię krok w stronę Ciebie
dobrze wiem co się stanie - zaczynam odliczanie
mój samolot jest gotowy, stoi na pasie startowym
włączam silnik odrzutowy, wbijam się do Twojej głowy
i trzy!... dwa!... jeden!... zero!
start.
portfele gonią mnie przez wąskie drogi pełne szkła.
Wrocławski deszcz, jawol, połówkę proszę
przez szklaną lufkę znowu spojrzę na świat.
To dobry czas, na bauns, na białą magię,
na taniec wrażeń, znajomości, seks.
Kosmiczny trans, jak kwas, uderza nagle
elektryzuje myśli, pobudza krew.
Spocony klub, bez słów, nie warto krzyczeć,
znajome laski, dobra muza i tłum!
To miasto znów, ten groove, gorący styczeń,
w powietrzu wisi rewolucja i luz, ten luz.
Miastem rządzą nasze żądze,
włóczą się po ciemnych bramach,
konsekwentnie jak co tydzień
nikt nie zrobi tego za nas.
Znów bezsenność i kamfora
w siwym dymie kalambury,
chillout, rura, do maniany
w niebie czeski film jest grany.
Czas, na bauns, na białą magię
na taniec wrażeń, znajomości, seks.
Kosmiczny trans, jak kwas, uderza nagle,
elektryzuje myśli, pobudza krew.
Spocony klub, bez słów, nie warto krzyczeć,
znajome laski, dobra muza i tłum!
To miasto znów, ten groove, gorący styczeń
w powietrzu wisi rewolucja i luz, ten luz!
tamtamtarara...
Raz, dwa, trzy, porządkuję rytm
grają jakiś stuff ze starych płyt
cztery, pięć, sześć, unicestwiam stres
bez popity łykam każdy wkręt
siedem, osiem, dziewięć robię krok w stronę Ciebie
dobrze wiem co się stanie - zaczynam odliczanie
mój samolot jest gotowy, stoi na pasie startowym
włączam silnik odrzutowy, wbijam się do Twojej głowy
i trzy!... dwa!... jeden!... zero!
start.
contributions:
Most popular songs Neony
- 11 Pierwszy krok w chmurach
- 12 Pasożycie
- 13 Pani Zuo
- 14 Ostatni
- 15 Niewolnicy weekendu
- 16 Niebieskie światło
- 17 Neony
- 18 Na słoneczne baterie
- 19 Mydlane bańki
- 20 Muszę porozmawiać o tym z tobą