Wiersz księżycowy Natasza Czarmińska

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
W księżycowy wniknąć chłód,
Wejść w to srebro na wskroś złote,
W niezawiły śmierci cud
I w zawiłą beztęsknotę!

(Tam-ta-ra-daj, da-ra-daj, da-ra da-ra daj)
(Dam-daj, da-ra da-ra daj)

Był tam niegdyś czar i śmiech,
(Tam-ta-ra-daj)
Tłumy bogów w snów obłędzie -
Było dwóch i było trzech -
Lecz żadnego już nie będzie!

(Tam-ta-ra-daj, da-ra-daj, da-ra da-ra daj)
(Dam-daj, da-ra da-ra daj)

Został po nich - rozpęd wzwyż
(Tam-ta-ra-daj)
I ta oddal bez przyczyny,
I ten złoty nadmiar cisz -
I te srebrne szumowiny...

(Tam-ta-ra-daj, da-ra-daj, da-ra da-ra daj)
(Dam-daj, da-ra da-ra daj)

Tam bym ciebie spotkać chciał!
Tam się przyjrzeć twemu licu!
Właśnie dwojga naszych ciał
Brak mi teraz na księżycu!

(Tam-ta-ra-daj, da-ra-daj, da-ra da-ra daj)
(Dam-daj, da-ra da-ra daj)

Noc oddycha naszą krwią,
(Tam-ta-ra-daj)
Krew podziemną płynie miedzą...
Nasze ciała teraz śpią -
Nasze ciała nic nie wiedzą...

(Tam-ta-ra-daj, da-ra-daj, da-ra da-ra daj)
(Dam-daj, da-ra da-ra daj)

(Dam-daj, da-ra da-ra daj) (x9)




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim