Z kotwicą w tawernie Na bani
Lyrics
W drogę znowu jakiś szykuje się okręt
Znów fregata żagli okrywa się chmurą
A ja patrzę, jak życie mnie mija za oknem
Koło nosa szansa przepływa znów któraś
Uskrzydlone żaglowce z pustego nabrzeża
Żegna w ląd wrośnięty samotny pachołek
A ja tylko dryfując tawernę przemierzam
I nie sięgam nawet za horyzont stołu
Próżno mnie syreny wołają na morze
Bym się z nimi przespał w rozbujanej koi
Kiedyś może i w morza się łoże położę
Na razie przy barze swe tęsknoty koję
Bo ja w ten rejs wciąż nie mogę wypłynąć
Coś mnie trzyma za gardło w portowej tawernie
Na dobre w tym porcie zakotwiczyłem
Grubą cumą z brzegiem związałem się wiernie
Znów fregata żagli okrywa się chmurą
A ja patrzę, jak życie mnie mija za oknem
Koło nosa szansa przepływa znów któraś
Uskrzydlone żaglowce z pustego nabrzeża
Żegna w ląd wrośnięty samotny pachołek
A ja tylko dryfując tawernę przemierzam
I nie sięgam nawet za horyzont stołu
Próżno mnie syreny wołają na morze
Bym się z nimi przespał w rozbujanej koi
Kiedyś może i w morza się łoże położę
Na razie przy barze swe tęsknoty koję
Bo ja w ten rejs wciąż nie mogę wypłynąć
Coś mnie trzyma za gardło w portowej tawernie
Na dobre w tym porcie zakotwiczyłem
Grubą cumą z brzegiem związałem się wiernie
Rate this interpretation
contributions:
Most popular songs Na bani
- 11 Wakacje z duchami
- 12 Świat bez tła
- 13 Stary młyn
- 14 Ślub
- 15 Shantie dwa razy
- 16 Senna piosenka
- 17 Rozstanie
- 18 Rekwije dla Mistrza Jerzego
- 19 Przy ognisku
- 20 Przegibek