Omnia Et Nihil Mróz
Lyrics
Pochody zdrajców, Oddech zwapnionej pogardy
Nieświeży swąd, Wymarła zguba
Zalatująca w przestrzeni bezkarnie, Wskrzeszona bez zastanowienia
Zgubiona dusza, Fałszywa cnota, Powracające upadłe sentencje
Zgarbione robactwo, Domagające się niewoli, Skundlona Plaga , Pochylająca się od narodzin, Nie chciane dzieci, umierające w samotności, upodlone odrzuceniem
Ściśnięte przez śmierć stają w obronie życia, oślepłe hordy próbują chwytać światło
Szukają matek całą swoją wieczność, wierne szczenięta bezpłodnych suk
Szukają ciepła i światła, w mrocznej krainie skłutej lodem
Chcą wyciągnąć ręce, które im obcięto, chcą otworzyć usta które im zaszyto
Niemowy krzyczeć pragną, lecz nikt nie słyszy i nikt ich słuchać już nie będzie
Czerwoną mgłą okryci, Niebieską łuna spowici, 12 plemion Izraela
Sługusy swych panów, wierni swemu bogu, wierni niewierności
Chcą wyciągnąć ręce, po spadający ochłap, lecz uwiązani nie są w stanie
Chcą otworzyć wargi, by ich usłuchano, lecz zaszyte usta ich kneblują
Bóstwo ułomnych, Oddech zatęchłej rozpaczy, Świątynie Wstydu
Wiecznego grzechu, Królestwo bzdur i hańby, Zamęczonego krzyżem boga
Zatrute Dusze, Fałszywe cnoty, Bezwartościowe przykazania
Karmiący się nadzieją, Nieosiągalnym szczęściem wieczystym, I łaską wiecznej pustoty
Tłum pomazańców, Zeschnięte ciernie, Spalone Stosy wygasłej Wiary
Fałszywe cnoty, Zniewolone sentencje, Koślawe bydło pod prostym krzyżem
Nie chciane dzieci, umierające w samotności, zapomniane przez boga
Ściśnięte przez śmierć stają w obronie życia, oślepłe hordy próbują chwytać światło
Szukają boga całą swoją wieczność, wierne bydlęta prowadzone na rzeź
Szukają wiary i nadziei, w królestwie strachu i cierpienia
Wyciągają ręce, które im związano, wyśpiewują pieśni w bezowocną próżnię
Niemi wierzą że przemówią, lecz ich wiara umiera w ciszy
W czarne szaty odziani, krzyżowi na wieczność oddani, synowie boga Izraela
Sługusy swych panów, wierni swemu bogu, wierni niewierności
Chcą wyciągnąć ręce, po królestwo wieczne, lecz spętani lądują w wiecznym lochu
Chcą wyśpiewać glorię, bogu jedynemu, lecz pieśni rozchodzą się w pustocie
Nie chciane dzieci, umierające w samotności, zapomniane przez boga
Ściśnięte przez śmierć stają w obronie życia, jakiego cnotą jest kalectwo
Szukając wiecznego zbawienia, znajdujecie bezwzględne rozczarowanie
Wiara w nadzieję, czyni z was pogłowie bezwarunkowego poddaństwa dla hańby
Nic nie warte wszy, zakłuwane w kajdany własnej głupoty, zapędzone w niewolę
Waszych krzyków nikt już nie usłyszy, wasze skamlenie jest tylko rozkoszą
Wszystko i nic...
Nieświeży swąd, Wymarła zguba
Zalatująca w przestrzeni bezkarnie, Wskrzeszona bez zastanowienia
Zgubiona dusza, Fałszywa cnota, Powracające upadłe sentencje
Zgarbione robactwo, Domagające się niewoli, Skundlona Plaga , Pochylająca się od narodzin, Nie chciane dzieci, umierające w samotności, upodlone odrzuceniem
Ściśnięte przez śmierć stają w obronie życia, oślepłe hordy próbują chwytać światło
Szukają matek całą swoją wieczność, wierne szczenięta bezpłodnych suk
Szukają ciepła i światła, w mrocznej krainie skłutej lodem
Chcą wyciągnąć ręce, które im obcięto, chcą otworzyć usta które im zaszyto
Niemowy krzyczeć pragną, lecz nikt nie słyszy i nikt ich słuchać już nie będzie
Czerwoną mgłą okryci, Niebieską łuna spowici, 12 plemion Izraela
Sługusy swych panów, wierni swemu bogu, wierni niewierności
Chcą wyciągnąć ręce, po spadający ochłap, lecz uwiązani nie są w stanie
Chcą otworzyć wargi, by ich usłuchano, lecz zaszyte usta ich kneblują
Bóstwo ułomnych, Oddech zatęchłej rozpaczy, Świątynie Wstydu
Wiecznego grzechu, Królestwo bzdur i hańby, Zamęczonego krzyżem boga
Zatrute Dusze, Fałszywe cnoty, Bezwartościowe przykazania
Karmiący się nadzieją, Nieosiągalnym szczęściem wieczystym, I łaską wiecznej pustoty
Tłum pomazańców, Zeschnięte ciernie, Spalone Stosy wygasłej Wiary
Fałszywe cnoty, Zniewolone sentencje, Koślawe bydło pod prostym krzyżem
Nie chciane dzieci, umierające w samotności, zapomniane przez boga
Ściśnięte przez śmierć stają w obronie życia, oślepłe hordy próbują chwytać światło
Szukają boga całą swoją wieczność, wierne bydlęta prowadzone na rzeź
Szukają wiary i nadziei, w królestwie strachu i cierpienia
Wyciągają ręce, które im związano, wyśpiewują pieśni w bezowocną próżnię
Niemi wierzą że przemówią, lecz ich wiara umiera w ciszy
W czarne szaty odziani, krzyżowi na wieczność oddani, synowie boga Izraela
Sługusy swych panów, wierni swemu bogu, wierni niewierności
Chcą wyciągnąć ręce, po królestwo wieczne, lecz spętani lądują w wiecznym lochu
Chcą wyśpiewać glorię, bogu jedynemu, lecz pieśni rozchodzą się w pustocie
Nie chciane dzieci, umierające w samotności, zapomniane przez boga
Ściśnięte przez śmierć stają w obronie życia, jakiego cnotą jest kalectwo
Szukając wiecznego zbawienia, znajdujecie bezwzględne rozczarowanie
Wiara w nadzieję, czyni z was pogłowie bezwarunkowego poddaństwa dla hańby
Nic nie warte wszy, zakłuwane w kajdany własnej głupoty, zapędzone w niewolę
Waszych krzyków nikt już nie usłyszy, wasze skamlenie jest tylko rozkoszą
Wszystko i nic...
contributions: