Wyrwany ze snu Mniej Więcej

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Poznałem tyle dróg, ale żadna z nich
Nie prowadziła mnie do domu
Na stopach odcisk dnia
Na twarzy lekki wiatr
Znów byłem tam
Przede mną ten sam punkt,
O kilka marzeń stąd
Znów nie zaznałem snu
Znów nie osiągnę go
Sam, jeden chociaż raz
Na nieprzetarty szlak
Choć raz

Poznałem doby smak, dwudziestu czterech rąk
Wciąż trzymających mnie, bym nie ruszył stąd
Wyrwany w środku dnia ze snu
To ja, to ja, to ja

Nie pytaj o mnie
Bo mnie znasz
Nie kieruj do mnie
Słów, którymi grasz

Smutny życia film nie kończy się
To mit, to mit, to mit
Kiedyś myślałem: Mam jakiś dar!
Dzisiaj przede mną jedynie bar
A z papierosa dym, wciąż niszczy mnie
Ty z nim!

Poznałem doby smak, dwudziestu czterech rąk
Wciąż głaskających mnie, by zabić czujność mą
Wyrwany w środku dnia ze snu
To ja, to ja, to ja

Poznałem doby smak, dwudziestu czterech rąk
Wciąż trzymających mnie, bym nie ruszył stąd
Wyrwany w środku dnia ze snu
To ja, to ja, to ja
To ja, to ja

Wpatrzony w tępy nóż,
Ostrzony wiarą złą
Czy ten czas nadszedł już,
Czy nie odzyskam go
W tajemnic stosie znów
Wciąż tonę, brak mi tchu
To tu

Poznałem doby smak, dwudziestu czterech rąk
Co pierw kochały mnie, później gardziły mną
Wyrwany w środku dnia ze snu
To ja, to ja, to ja

Poznałem doby smak, dwudziestu czterech rąk
Wciąż głaskających mnie, by zabić czujność mą
Wyrwany w środku dnia ze snu
To ja, to ja, to ja
To ja, to ja




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim