Allez! (deprecha) Mirosław Czyżykiewicz
Lyrics
Trzeci wściekle upalny sierpień
Najlepsza pora do udręczeń – jazzzz...
Zdarzeń komicznie mroczna postać
zachód słońca, czysta rozpacz – sen...
W porannych newsach katastrofa
Więc nad czym by tu ulitować jeszcze się – Madame, Messie!
Z woli Boga życia groza
Dobry prozac, ranna drgawa,
Szlug i kawa, chęć na pawia,
Sex – allez!
W życiu do życia się przyzwyczai życie,
Więc życia pełny wyraz – jazzzz...
Na mszach polowych dzielni chłopcy
Słyszą, że życie ich w promocji jest...
A taki piękny wstawał dzień
Gdy nagle wyparował tlen
W przestronnych biurach WTC – Ladies and Gentleman!
Dear passengers!
Znów ktoś zapomniał, że w dziale wojna
To nie jest dziejów opera omnia.
A pic to pic, a mir to blef – allez!
Wszystkie kobiety znał na wylot,
Lecz nie na tyle, nie na tyle – jazzzz...
Traf chciał – zjawiła się dziewczyna
Co mu spuściła z twarzą mima krew...
Trwał bal – wypucowane saksofony
A na parkietach libertango żony
Z karty upiorny seans przed sterem -
Meine Damen und Herren
Takie są dzieje serc samotnych
I rzadko błądzi, kto o damach,
Miłości doń myśli źle – allez!
Po co nam zima, gdy już była
A chwila – po co, gdy za chwilę chwili kres...
Co do człowieka – jaki przekaz
Słać w kosmiczną czeluść, jaki przyjacielski greps...
Talmud mówi – swoje wiem
Ty módl się, zanim przyjdzie śmierć
I do dyskusji jest nie skora tora.
Chłopcy, dziewczyny gorące – spieszcie się!
Święty jedyny reflektor na słońce,
Komu trzeba – allez!
Nie mogłem mówić, nawet ustać
Gdy Mel krzyżował znów Chrystusa – jazzzz...
W mym kraju, gdzie się mnożą vota
I jego portret na banknotach będzie wnet...
Do kina czasu nie mam, bo
Sam w sobie całe zwalczam zło,
Myśli przywykłe do chałtury
I edukacji czarne dziury.
Typ mizantropa – tak wam obcy
Umiłowani bracia, siostry
Z nadania „niższych” wiodę sfer – allez!
W hotelowej łazience o świcie nad zmiętą kartką
Pasterz mebli i sprzętów z żelaza, ubrany w prześcieradło
Symuluję pieśniarza mierząc się z miast widokiem
Wzrokiem ludzi samotnych wychylonych z okien.
A na wielkiej reklamie – Panowie, Panie
Jest przesłanie – dla nich?
A jeszcze tyle trzeba znieść – allez!
Najlepsza pora do udręczeń – jazzzz...
Zdarzeń komicznie mroczna postać
zachód słońca, czysta rozpacz – sen...
W porannych newsach katastrofa
Więc nad czym by tu ulitować jeszcze się – Madame, Messie!
Z woli Boga życia groza
Dobry prozac, ranna drgawa,
Szlug i kawa, chęć na pawia,
Sex – allez!
W życiu do życia się przyzwyczai życie,
Więc życia pełny wyraz – jazzzz...
Na mszach polowych dzielni chłopcy
Słyszą, że życie ich w promocji jest...
A taki piękny wstawał dzień
Gdy nagle wyparował tlen
W przestronnych biurach WTC – Ladies and Gentleman!
Dear passengers!
Znów ktoś zapomniał, że w dziale wojna
To nie jest dziejów opera omnia.
A pic to pic, a mir to blef – allez!
Wszystkie kobiety znał na wylot,
Lecz nie na tyle, nie na tyle – jazzzz...
Traf chciał – zjawiła się dziewczyna
Co mu spuściła z twarzą mima krew...
Trwał bal – wypucowane saksofony
A na parkietach libertango żony
Z karty upiorny seans przed sterem -
Meine Damen und Herren
Takie są dzieje serc samotnych
I rzadko błądzi, kto o damach,
Miłości doń myśli źle – allez!
Po co nam zima, gdy już była
A chwila – po co, gdy za chwilę chwili kres...
Co do człowieka – jaki przekaz
Słać w kosmiczną czeluść, jaki przyjacielski greps...
Talmud mówi – swoje wiem
Ty módl się, zanim przyjdzie śmierć
I do dyskusji jest nie skora tora.
Chłopcy, dziewczyny gorące – spieszcie się!
Święty jedyny reflektor na słońce,
Komu trzeba – allez!
Nie mogłem mówić, nawet ustać
Gdy Mel krzyżował znów Chrystusa – jazzzz...
W mym kraju, gdzie się mnożą vota
I jego portret na banknotach będzie wnet...
Do kina czasu nie mam, bo
Sam w sobie całe zwalczam zło,
Myśli przywykłe do chałtury
I edukacji czarne dziury.
Typ mizantropa – tak wam obcy
Umiłowani bracia, siostry
Z nadania „niższych” wiodę sfer – allez!
W hotelowej łazience o świcie nad zmiętą kartką
Pasterz mebli i sprzętów z żelaza, ubrany w prześcieradło
Symuluję pieśniarza mierząc się z miast widokiem
Wzrokiem ludzi samotnych wychylonych z okien.
A na wielkiej reklamie – Panowie, Panie
Jest przesłanie – dla nich?
A jeszcze tyle trzeba znieść – allez!
contributions:
Most popular songs Mirosław Czyżykiewicz
- 1 Plebs blues
- 2 Jednym szeptem
- 3 Dotknij mnie
- 4 Kołysanka dla Olgi
- 5 Kolo
- 6 Kolęda
- 7 Kochana
- 8 Kocham
- 9 Kiedyś powrócisz
- 10 Kazik Archanioł
- 11 Jesienny wieczór
- 12 Jazz
- 13 Itaka
- 14 Gwiazda czy asteroid
- 15 Gdy wiatr i deszcz (Bieg lat)
- 16 Faux pas
- 17 Dobry Bóg, gdyby to mogła byc prawda
- 18 Do poetów
- 19 Debiut
- 20 Chcę przyjść ...