Twór Milczenie Owiec
Lyrics
Stąpam ponad wiatrem,
znikam w nim bez tchu,
wciąż mi czegoś brak.
Stąpam jednym palcem,
w niedostępny twór,
by nasycić smak.
Schylam się powoli,
by nie upaść gdzieś,
poza krawędź zła.
Widzisz mnie zaklętą,
zdradę, słodki dreszcz,
który we mnie trwa.
Przeklinasz noc i zapadasz w chory sen,
dokarmiasz lęk, który budzi blady dzień. |x2
Stąpam ponad deszczem,
znikam w nim bez tchu,
wciąż mi czegoś brak.
Stąpam jednym gestem,
w niedostępny twór,
by nasycić smak.
Przeklinasz noc i zapadasz w chory sen,
dokarmiasz lęk, który budzi blady dzień. |x2
Być może zdobędę chwilę dnia,
zwrócę Ci czas.
A może zostanę właśnie tam,
gdzie nie ma nas.
Przeklinasz noc i zapadasz w chory sen,
dokarmiasz lęk, który budzi blady dzień. |x2
znikam w nim bez tchu,
wciąż mi czegoś brak.
Stąpam jednym palcem,
w niedostępny twór,
by nasycić smak.
Schylam się powoli,
by nie upaść gdzieś,
poza krawędź zła.
Widzisz mnie zaklętą,
zdradę, słodki dreszcz,
który we mnie trwa.
Przeklinasz noc i zapadasz w chory sen,
dokarmiasz lęk, który budzi blady dzień. |x2
Stąpam ponad deszczem,
znikam w nim bez tchu,
wciąż mi czegoś brak.
Stąpam jednym gestem,
w niedostępny twór,
by nasycić smak.
Przeklinasz noc i zapadasz w chory sen,
dokarmiasz lęk, który budzi blady dzień. |x2
Być może zdobędę chwilę dnia,
zwrócę Ci czas.
A może zostanę właśnie tam,
gdzie nie ma nas.
Przeklinasz noc i zapadasz w chory sen,
dokarmiasz lęk, który budzi blady dzień. |x2
contributions: