Zakochany złodziej Mieczysław Wojnicki

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
    1 rating
Był zakochany złodziej,
okradał niebo z gwiazd,
rabował słońcu złoto
i księżycowi blask.

A wszystko robił po to,
bo chciał na pomysł wpaść,
jak jednej małej pani
jej małe serce skraść.

Nie mógł sobie rady dać,
na to miał za mało sił.
Nie mógł sobie rady dać,
bo kolega frajer był.

Rabować słońcu złoto
i gwiazdy z nieba kraść -
pardon, trza być idiotą,
pardon, trza z byka spaść.

To robi się inaczej,
bez nerw, ot tak jak ja:
"Pardon, czy dama raczy?"
A dama serce da.

Najgorzej, gdy się ktoś zakocha,
gdy miłość przesłoni mu cały świat.
Z mocnego robi się słabiutki, głupiutki
i chłopak - jak mówią - wpadł.

Bo zakochany złodziej
promienie słońcu kradł
i nie bał się niczego,
i śmiało szedł przez świat.

Aż potknął się o miłość
i musiał biedak wpaść,
dlatego że chciał jedno
maleńkie serce skraść.

Najgorzej, gdy się ktoś zakocha,
gdy miłość przesłoni mu cały świat.
Z mocnego robi się słabiutki, głupiutki
i chłopak - jak mówią - wpadł.

Bo zakochany złodziej
promienie słońcu kradł
i nie bał się niczego,
i śmiało szedł przez świat.

Aż potknął się o miłość
i musiał biedak wpaść,
dlatego że chciał jedno
maleńkie serce skraść.

Tak... tak... tak...
To był dziwny traf...
Kradł... kradł... kradł...
Aż przez jedno małe serce wpadł.




Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim