Gimpson (Strefa Walki) Mc Sobieski

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
[Głos] MC Sobiewski... vs... Gimpson


[Gimpson]
Przybyłem na ten kanał, a celem mej wyprawy,
Jest skopanie tyłka pewnej niewidomej sławy.
Panie Sobieski, nie zajmujesz się rodziną,
Jak ci nie wstyd? Przecież twój rap jest ruiną.
Kiedy słyszę jak rapujesz zęby mi zgrzytają,
Dziwię się, że są ludzie którzy tego słuchają.
"Świat należy do nas"? Na pewno nie do ciebie,
Już po pierwszej zwrotce ziomuś, leżysz na glebie.

[MC Sobieski]
Tracę wzrok, ale nie tracę mocy w wersach,
Nie wydrapiesz tego rapu z mego serca.
Przez ciebie wciąż agresja przemawia, proszę weź się w końcu ocknij,
Me życie to poezja, chcę uczyć ludzi miłości.
Nie jesteś wyjątkowy, jesteś zagubionym chłopcem,
Jesteś zwykłym zagrajmerem jak tysiące ludzi w Polsce.
I masz problem bo zadarłeś ze mną,
Wystarczy jeden strzał, a zapadnie ciemność.

[Gimpson]
Generale, litości, sypnę ci groszem,
Niech twa armia mnie zastrzeli lecz nie rapuj więcej, proszę.
Twoja Strefa Walki to jest chyba jakaś kpina,
Tekst układasz przeciwnikom, mam dość po twych wypocinach.
Mały YouTuber co udaje rapera,
jak cię - ziomuś - zniszczę to nie będzie co zbierać.
Dzięki JJay'owi popularność masz na Tubie,
Strasznie smutna sprawa, aż ci trochę subów kupię.

[MC Sobieski]
Pora zebrać żniwo, jestem MCS,
Wymierzę ci sprawiedliwość niczym Sędzia Dredd.
Ładuję magazynek, ty nie wstawaj z kolan,
Jedna kulka ode mnie, a druga od Roja.




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim