Złe towarzystwo Mariusz Lubomski

Lyrics

  • Song lyrics Winnetou
    1 rating
sł. Sławek Wolski, muz. Tomasz Krawczyk, Wojciech Pulcyn, Sebastian Frankiewicz, Mariusz Lubomski


Znów do mnie przyszła z samego rana,
jeszcze zaspana, niedoubrana,
w osobie własnej Jej Eminencja
Ambiwalencja.

Minutę po niej zaraz się zjawił
co nieco senny, lecz wszedł na jawie,
ten, z którym nieźle też jestem zżyty  -
Mister Sceptycyzm.

Po chwili ciszy znowu pukanie,
szyfr już poznaję,
wiem kto w drzwiach stanie,
miło ją widzieć, choć wpada co dnia    -
Panna Ironia.

A to nie koniec, bo jeszcze czwarty
gość się pojawia na ranne party,
bardzo mi bliski i w okularkach        -
Kolega Sarkazm.

Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka,
stoczyłem się naprawdę nisko,
wpadłem w złe towarzystwo.

Po intelektualnych wizytach,
nocą przychodzi druga ekipa,
na czele zawsze nieco nadęty           -
Pan Dekadentyzm.

Potem, najczęściej blisko północy,
przez ciszę domu brutalnie kroczy
ktoś, przed kim nieraz uciec
nie mogłem                             -
Towarzysz Obłęd.

Jeszcze mnie jedna dama nawiedza,
a przy niej usnąć się nigdy nie da,
zawsze w najdroższych
i modnych strojach
Miss Paranoja.

A gdy już noc się przed
słońcem chowa,
najbardziej groźna wkracza osoba,
ma najpiękniejsze imię z mych gości:
Mania... Wielkości.

Siadają tu, na moich krzesłach,
drylują mózg po pestce pestka,
stoczyłem się naprawdę nisko,
wpadłem w złe towarzystwo.


Rate this interpretation
Rating of readers: Great 1 vote
contributions:
Winnetou
Winnetou
anonim