Baqaa Marika

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
To przecież wcale nie koniec, bo kiedyś spojrzę ci w oczy
A to nie będą źrenice, siateczka żyłek i białka
To przecież wcale nie koniec, bo wezmę ciebie za rękę
I nie poczuję skóry i tak nietrwałe, jak kalka

Poczekaj na mnie trochę, pakuję wrażeń torbę
Za duże przywiązanie do dłoni, piersi, bioder
Ogromny głód oddychania, śniadania i kolacje
Tak lubię spać, chcę się kochać, chce mylić się i mieć rację

Ja wydrapuję prześwit mały, jak główka szpilki
Uczę się nie czuć żalu, studiuję jak się milczy
Być może wreszcie spojrzę dalej niż czubek nosa
Zobaczę cię, a siebie rozsypię jak popiół z papierosa

Poczekaj na mnie trochę, pakuję wrażeń torbę
Za duże przywiązanie do dłoni, piersi, bioder
Ogromny głód oddychania, śniadania i kolacje
Tak lubię spać, chcę się kochać, chce mylić się i mieć rację

Hej, uuuuuuuuuuuuuu, hej, hej, / 4x

Poczekaj na mnie trochę, pakuję wrażeń torbę
Za duże przywiązanie do dłoni, piersi, bioder
Ogromny głód oddychania, śniadania i kolacje
Tak lubię spać, chcę się kochać, chce mylić się i mieć rację
/2x




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim