Karawaniarz M4. Marek Miś
Lyrics
KARAWANIARZ
M4 M.Miś i M.M. Motyka
Sł. J. J. Należyty, muz. M4
Kiedy jeszcze miasto całe,
pogrążone jest we śnie,
wtedy w rękawiczki białe,
wolno wkładam dłonie dwie,
klacz zaprzęgam do powozu,
jak się spało, wstawaj stara.
Witaj życie, dzisiaj znowu,
w drogę rusza karawaniarz.
Dużo miejsca dzisiaj u mnie,
wczoraj miałem słaby dzień,
żaden cymbał nie chciał umrzeć,
wiec nie miałem kogo wieźć.
Czyżbym wszystkich tak odstraszał,
że nie patrzą na mnie wcale,
ruszaj w drogę moja szkapo,
karawaniarz jedzie dalej.
Ale przyjdzie chwila święta,
kiedy zdechnę ja i klacz,
nikt nie będzie wiózł na cmentarz,
waszych martwych, marnych ciał.
Skorzystajcie ludzie mili,
z moich usług, choćby po to,
byście potem nie musieli,
do swych grobów iść piechotą.
M4 M.Miś i M.M. Motyka
Sł. J. J. Należyty, muz. M4
Kiedy jeszcze miasto całe,
pogrążone jest we śnie,
wtedy w rękawiczki białe,
wolno wkładam dłonie dwie,
klacz zaprzęgam do powozu,
jak się spało, wstawaj stara.
Witaj życie, dzisiaj znowu,
w drogę rusza karawaniarz.
Dużo miejsca dzisiaj u mnie,
wczoraj miałem słaby dzień,
żaden cymbał nie chciał umrzeć,
wiec nie miałem kogo wieźć.
Czyżbym wszystkich tak odstraszał,
że nie patrzą na mnie wcale,
ruszaj w drogę moja szkapo,
karawaniarz jedzie dalej.
Ale przyjdzie chwila święta,
kiedy zdechnę ja i klacz,
nikt nie będzie wiózł na cmentarz,
waszych martwych, marnych ciał.
Skorzystajcie ludzie mili,
z moich usług, choćby po to,
byście potem nie musieli,
do swych grobów iść piechotą.
contributions: