Ucieczka z więzienia Łowcy.B
Lyrics
-
2 ratings
Bardzo chciałem poczuć słodki smak wolności.
Przez ostatni rok widziałem świat za krat.
Słońce tutaj nie odwiedza mnie,
Czarny chleb i czarną kawę żre.
Ileż w końcu można siedzieć za niewinność.
Z czasem w mojej głowie śmiały dojrzał pomysł.
By przełamać szarość wszystkich moich dni.
Może by tak w końcu zmienić coś,
Bo serdecznie tego mam już dość.
Więc uciekłem nie pytajcie jak z więzienia.
Ref.
A oni ciągle gonią mnie.
I nie moge dotrzeć tam, gdzie bardzo być chce.
A oni ciągle śledzą mnie.
Chcą bym poddał się i wrócił do pierdla.
A oni ciągle gonią mnie.
Nie dociera do nich, że ja przecież jestem niewinny.
A oni ciągle śledzą mnie.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść X2
To miał być zwyczajny dzień, jak każdy inny.
Szybki łomot, potem wszyscy marsz do cel.
Lecz coś dziwnego stało się, do tej pory sprawa trafi mnie.
Bo kraty w oknie ktoś wygiął.
Uciekł więzień na mojej zmianie, o no o no
Ref.
A oni ciągle gonią mnie.
Nie dociera do nich, że ja przecież jestem niewinny.
A oni ciągle śledzą mnie.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
Mój bandyto nie martw się.
Zabiore ciebie tam, gdzie sie najesz do syta.
Więc powoli szykuj się.
Na zupe drugie danie, potem kawe no.
[i deser.] X2
Deser, Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
[I deser.
gdzie zwykłem jeść]. X3
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
Przez ostatni rok widziałem świat za krat.
Słońce tutaj nie odwiedza mnie,
Czarny chleb i czarną kawę żre.
Ileż w końcu można siedzieć za niewinność.
Z czasem w mojej głowie śmiały dojrzał pomysł.
By przełamać szarość wszystkich moich dni.
Może by tak w końcu zmienić coś,
Bo serdecznie tego mam już dość.
Więc uciekłem nie pytajcie jak z więzienia.
Ref.
A oni ciągle gonią mnie.
I nie moge dotrzeć tam, gdzie bardzo być chce.
A oni ciągle śledzą mnie.
Chcą bym poddał się i wrócił do pierdla.
A oni ciągle gonią mnie.
Nie dociera do nich, że ja przecież jestem niewinny.
A oni ciągle śledzą mnie.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść X2
To miał być zwyczajny dzień, jak każdy inny.
Szybki łomot, potem wszyscy marsz do cel.
Lecz coś dziwnego stało się, do tej pory sprawa trafi mnie.
Bo kraty w oknie ktoś wygiął.
Uciekł więzień na mojej zmianie, o no o no
Ref.
A oni ciągle gonią mnie.
Nie dociera do nich, że ja przecież jestem niewinny.
A oni ciągle śledzą mnie.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
Mój bandyto nie martw się.
Zabiore ciebie tam, gdzie sie najesz do syta.
Więc powoli szykuj się.
Na zupe drugie danie, potem kawe no.
[i deser.] X2
Deser, Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
[I deser.
gdzie zwykłem jeść]. X3
Nie moge zjeść obiadu, tam gdzie zwykłem jeść.
contributions: