Kolejny szczyt Liber

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
To, to, to, to toastu chwila, chillout i dziki z grilla
Na wypasie, na tarasie, przy promilach
Jedna mila by dosięgnąć tam już ziomki biegną
Każdy z nich ze swoją piękną królewną są już wewnątrz
Niech się zacznie, żar się z nieba sypie
Jest lipiec z lipca jest każdy w mojej ekipie
Dzisiaj wychlać trzeba, nie ma przebacz
Zdrowie i polewaj, melanż i rewanż, melanż i rewanż
Kolejne lato, znów cało wyszli znów po myśli
Myślnik bez nienawiści i fobii, bez mordobić i sprzeczek
Cali i zdrowi przy dobrym wietrze dalej dotarli
Jak Darwin zewolucjowani, plany - po części zrealizowani
I dla wszystkich drani co są tu z nami peace
To nie koniec - ludzie krzyczą bis
Liber, Doniu, Kris z kości i krwi, naturalny odlew
Wciąż na przekór, ciągle się trzymamy w siodle
(I oby tak dalej) i o to się dziś modlę
Reszta nie obchodzi mnie w ogóle

Ref.x2
Nie, nie, to nie koniec jeszcze (jeszcze)
Tych szczytów ma być więcej (więcej)
Nic złego słyszeć nie chcę (nie chcę)
Nic złego słyszeć nie chcę (nie chcę)

Choć ten teren jest pełen pokus
Ja jak Arystoteles mam pełen spokój
Intelekt pozwolił znaleźć złoty środek
Jeszcze o tym nie wiesz - zaraz się o tym dowiesz
Dawno temu zaczynałem rejs ku szczytom
Nie doszedłbym tu gdybym był sztuczny jak silikon
To byłby sitkom, który by się szybko skończył
Jak Marek Citko i jego legenda
Jednak nikt nie przeszkodził moim planom
Twój wielki pucz okazał się wielką famą
Dziś liryczne delicje rozdaję fanom
Tym wszystkim, którzy potrafią na tym stanąć
I nie cofnę się już, skoro życie
Kazało mi zapisywać myśli w skoroszycie
Bo naprawdę te słowa są treścią podparte
Bo na parter posyłam wrogów jak Bonaparte

Ref.x2
Nie, nie, to nie koniec jeszcze (jeszcze)
Tych szczytów ma być więcej (więcej)
Nic złego słyszeć nie chcę
Nic złego słyszeć nie chcę (nie chcę)

Kolejny szczyt, dziś mam ten zaszczyt
Czuje ten smak - to jest smak rapgry
Miało nas tu nie być, miałem wpaść w niebyt
Miało być niezbyt, choć rap był niezły
Ty stuł mordę, przestań pieprzyć
Ten rynek jest nasz idę nim jak Pershing
Mam prestiż, pocisz się więc przeschnij
Wiesz ten sam MC w lepszej wersji
Nie jestem tu na darmo, nie jestem Daro
Robię to od lat, rap da mi lepszą starość
To epizod lao, ludzie to kochają
To jest nasze - Mezo plus Król i Baron
Na szczycie jestem tu, tym się szczycę
Dziś rosnę w siłę jak rośnie biceps
Jestem tu na żywo tutaj skończę żywot
Nie zacznę śpiewać pod inną ksywą
Jestem tu Mezo, Owal, Liber
Idę tam gdzie rap nie zastawił sideł
To mi zajmie chwilę mam na to bilet
Ten stół jest mój i rozbijam bilę

Ref.x2
Nie, nie, to nie koniec jeszcze (jeszcze)
Tych szczytów ma być więcej (więcej)
Nic złego słyszeć nie chcę (nie chcę)
Nic złego słyszeć nie chcę (nie chcę)





Kontakt empikgroup




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim