Ballada o Izoldzie i królu Marku Leszek Długosz

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
Na kornwalijskim dworze króla Marka
Zaślubin słodkich dzień idzie huczny
Łoś niedościgły w kniei upada
I płyną w rzekach ryby - włócznie
I płyną w rzekach ryby - włócznie

Ty, Marku, choć lud darzysz szczodrze
I dla rycerstwa hojne masz dłonie
Żadnej z najpierwszych cór Kornwalii
Za żonę nie życzyłeś pojąć
Za żonę nie życzyłeś pojąć

Wiodą ci przeto dziewkę obcoplemienną
A blask jej włosów wzięty jest od jaskrów
A blask jej włosów wzięty od jaskrów

Ach, podejmijcież instrumenta
Minstrele, czyńcie radość wszelką
Pomyślność wodnych znaków sprawcie
Na miłość ich, na sławę wielką

Ach, suńcie, suńcie, mnogie pary
W zwierciadłach pomnażając wdzięki
Niechaj się ślub dopełnia trwały
Jak wschód ze słońcem
Północ ze śniegiem wiecznym

Lecz nie wiesz, królu, że poseł Tristan
Spośród przyjaciół najserdeczniejszy
Wypiwszy napój, z żoną twą odtąd
Jak wschód ze słońcem
Północ ze śniegiem wiecznym

Lecz nie wiesz, królu, nim wiosen parę
Nim zim kilkoro ziemię ściśnie
Zabraknie jaskrom dawnego blasku
I nie dla ciebie głóg zakwitnie
Zabraknie jaskrom dawnego blasku
I nie dla ciebie głóg zakwitnie

Zabraknie jaskrom dawnego blasku
I nie dla ciebie głóg zakwitnie




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim