Ballada Pralnicza Krzysztof Daukszewicz

Lyrics

  • Song lyrics Redakcja
W pralni, w pralni nie znajdziesz tych spolecznych podzialów,
Których pelno jest dzis w okolicy,
W wielkim bebnie nie widac ni okopów, ni szanców,
Tu nie licza sie z nikim i z niczym!

I raz- i dwa- w prawo i w lewo!
Garnitury ministra i dres podwladnego,
I dwa- i trzy- tu plaszcz spekulanta,
Kufajka rencisty i dzins milicjanta!
Bo pralnia w nosie ma rzeczywistosc,
Kiedy program nastawisz na CZYSTOSC!

Tu Machejek z Konwickim zaczepieni guzikiem
Beda zgodnie sie nurzac w krochmalu,
Tu Nienacki sie moze wziac, zaplatac w Passenta
I nie bedzie nowego skandalu!

Wajda razem z Poreba raz na dole, raz w górze,
A Lipinska koronka ich splecie,
Hanuszkiewicz z Gawlikiem wybieleni bielikiem
I Olbrychski ze Zwierzem w duecie!

I raz- i dwa- w prawo i w lewo!
Podkoszulka ekstremy z pizama sledczego!
I dwa- i trzy- tu spodnie cenzora
Ze swetrem poety i bluza aktora!
Bo pralnia w nosie ma rzeczywistosc,
Kiedy program nastawisz na CZYSTOSC!

W pralni takiej nie widzisz, co przynosza i kiedy,
I czyj towar jest, tez nie wiadomo,
I jest szansa, ze Urban sie przeprosi z Pietrzakiem,
Kiedy razem wypierze ich OMO!

I raz- i dwa- w lewo i w prawo!
I kreci sie beben z powaga i wprawa,
A poza pralnia- mirry i kadzidla,
Kamienie na szancach i wladzy- bez mydla...

Juz po tych zwrotkach widac realnie,
Ze nastapi i podzial na pralnie!




Rate this interpretation
contributions:
Redakcja
Redakcja
anonim