Literat Krystyna Sienkiewicz
Lyrics
To był człowiek naprawdę przemiły
Z takim żyć - ale lepiej umierać
Choć mnie kochał podobno nad siły
Siły nie miał - jak to literat
Nocami wiersze mi czytał
Kazał wychodzić na balkon
Śpiewać w świetle księżyca
Sam zgrzytał bałałajką
Zbudowany był raczej marnie:
Zapadnięta klatka piersiowa
I skrupuły miał raczej moralne:
Recytował, zamiast całować
Nocami chlapał mnie rosą
Okna otwierał przed burzą
W lesie gonił mnie boso
I wołał: "Ty moja muzo!"
A kiedy go zapytałam:
"Powiedz, może cię peszę?"
Odpowiadał z zapałem:
"W sztuce nigdy nie grzeszę"
A w domu żonę miał grubą
A w pracy był za KO
A mnie nazwał swą lubą
Lecz nie wiem, o co mu szło
Z takim żyć - ale lepiej umierać
Choć mnie kochał podobno nad siły
Siły nie miał - jak to literat
Nocami wiersze mi czytał
Kazał wychodzić na balkon
Śpiewać w świetle księżyca
Sam zgrzytał bałałajką
Zbudowany był raczej marnie:
Zapadnięta klatka piersiowa
I skrupuły miał raczej moralne:
Recytował, zamiast całować
Nocami chlapał mnie rosą
Okna otwierał przed burzą
W lesie gonił mnie boso
I wołał: "Ty moja muzo!"
A kiedy go zapytałam:
"Powiedz, może cię peszę?"
Odpowiadał z zapałem:
"W sztuce nigdy nie grzeszę"
A w domu żonę miał grubą
A w pracy był za KO
A mnie nazwał swą lubą
Lecz nie wiem, o co mu szło