Gdy dzień dobry mówi pech Krystyna Giżowska
Lyrics
-
1 rating
"Dzień dobry" od rana powiedział mi pech
Wstałam lewą nogą - tak zaczęło się
Słowa, słów potoki: jędza, jęzor, jęk
Może złość wyleję - trzask i huk, i brzęk
Wyszłam i nie widzę dookoła nic
Pech się głośno śmieje, a mnie głupiej wstyd
Wysiadł mi samochód, wszystko ze mnie drwi
A tu jeszcze pada: kapu, kapu - kpi
Uciekł mi autobus, drugi pęka w szwach
Kapie coś do buta - jaki piękny świat
Zdyszana, zziajana chłonę pracy rytm
Nisko szef się kłania, kwaśno-szary, zły
Cisza, wiatr przed burzą zerwał się i dmie
Zaraz słodkim słówkiem poczęstują mnie
Słowa, słów potoki płyną wzdłuż i wszerz
Kiedy wyjdzie słońce - kapu, kapu - deszcz
Gdy zły humor blisko ciebie
Tuż, tuż, tuż
Licz do dwustu, nie trwaj w niebie
Już, już, już
Ciepły uśmiech przez dzień cały
Noś, noś, noś
Zostaw dąsy, powiedz sobie
Dość, dość, dość
Wreszcie bim-bam - czwarta, teraz wariat czas
Będzie gdzieś mnie gonił, aż zapędzi w las
Fryzjer w dzień pechowy włosy tnie jak drwal
Słówka znów popłyną, biednej głowy żal
Idę przez ulicę, mój zły humor trwa
Jazz lubię, wesoło solo trąbka gra
Aż tu na przystanku jakieś małe coś
Wjeżdża po kałuży, mam prysznic na złość
Gdy zły humor blisko ciebie
Tuż, tuż, tuż
Licz do dwustu, nie trwaj w niebie
Już, już, już
Ciepły uśmiech przez dzień cały
Noś, noś, noś
Zostaw dąsy, powiedz sobie
Dość, dość, dość
Klucza nie zabrałam, on otwiera drzwi
Będzie nadąsany, uśmiech mi się śni
Daj mi garść gerberów zamiast miny złej
Może mój bałagan sam pochowa się
Czasem kilka fiołków, śmiesznie drobny gest
Humor nam odmienia i przegoni pech
Idę znów ulicą, skończył się zły film
Jaki piękny wieczór, jak mi dobrze z nim
Wstałam lewą nogą - tak zaczęło się
Słowa, słów potoki: jędza, jęzor, jęk
Może złość wyleję - trzask i huk, i brzęk
Wyszłam i nie widzę dookoła nic
Pech się głośno śmieje, a mnie głupiej wstyd
Wysiadł mi samochód, wszystko ze mnie drwi
A tu jeszcze pada: kapu, kapu - kpi
Uciekł mi autobus, drugi pęka w szwach
Kapie coś do buta - jaki piękny świat
Zdyszana, zziajana chłonę pracy rytm
Nisko szef się kłania, kwaśno-szary, zły
Cisza, wiatr przed burzą zerwał się i dmie
Zaraz słodkim słówkiem poczęstują mnie
Słowa, słów potoki płyną wzdłuż i wszerz
Kiedy wyjdzie słońce - kapu, kapu - deszcz
Gdy zły humor blisko ciebie
Tuż, tuż, tuż
Licz do dwustu, nie trwaj w niebie
Już, już, już
Ciepły uśmiech przez dzień cały
Noś, noś, noś
Zostaw dąsy, powiedz sobie
Dość, dość, dość
Wreszcie bim-bam - czwarta, teraz wariat czas
Będzie gdzieś mnie gonił, aż zapędzi w las
Fryzjer w dzień pechowy włosy tnie jak drwal
Słówka znów popłyną, biednej głowy żal
Idę przez ulicę, mój zły humor trwa
Jazz lubię, wesoło solo trąbka gra
Aż tu na przystanku jakieś małe coś
Wjeżdża po kałuży, mam prysznic na złość
Gdy zły humor blisko ciebie
Tuż, tuż, tuż
Licz do dwustu, nie trwaj w niebie
Już, już, już
Ciepły uśmiech przez dzień cały
Noś, noś, noś
Zostaw dąsy, powiedz sobie
Dość, dość, dość
Klucza nie zabrałam, on otwiera drzwi
Będzie nadąsany, uśmiech mi się śni
Daj mi garść gerberów zamiast miny złej
Może mój bałagan sam pochowa się
Czasem kilka fiołków, śmiesznie drobny gest
Humor nam odmienia i przegoni pech
Idę znów ulicą, skończył się zły film
Jaki piękny wieczór, jak mi dobrze z nim
contributions: