Ballada O Wigilijnym śledziu Krewni i znajomi królika
Lyrics
-
1 rating
Ości znów mnie rwą na pogodę złą
Znowu podły miałem sen
Rzekł do swojej żony śledź zmęczony
W wigilijny dzień
Popłynęli więc na mieliznę gdzie
Chcieli wygrzać stare ości
A tu jak na złość sieci rzucił ktoś
No i śledzia tym rozzłościł
Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam
Dirli dudam dirli dam dej
Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam
Dirli dudam dirli dam dej
Nie denerwuj mnie, zrzędzisz cały dzień
Żona śledzia rzekła w gniewie
Łuska świerzbi mnie, w skrzelach coś mnie rwie
Idź - wygarnij tej Kaszebie
Ach, co za gbur zarzucił tu
Stare sieci by nas złowić
W wigilijny dzień stary dureń chce
Słone dzwonka z nas porobić
Wypłynął więc na powierzchnię śledź
I nabrał wody w skrzela
Wysadził łeb nad wodę i rzekł
Dziadku Budzisz, dziś Wigilia
Stary Budzisz zły w knajpie wczoraj był
Przepił wszystko, co zarobił
Jego żona znów tak dopiekła mu
Że chciał w morzu karpia złowić
Hej złota rybko, dopomóż szybko
Dziad rzecze tak do śledzia
Wracając z targu przepiłem karpia
Więc ty chodź do kasierza
To chyba żart, ja mam być karp
Śledź zjeżył się okropnie
Daruj bracie, lecz jestem wolny śledź
A nie dzwonko w kwaśnym occie
To chyba żart, ja mam być karp
Posłuchaj drogi panie
Jestem wolny śledź, jeśli złowisz mnie
To ci ością w gardle stanę
Znowu podły miałem sen
Rzekł do swojej żony śledź zmęczony
W wigilijny dzień
Popłynęli więc na mieliznę gdzie
Chcieli wygrzać stare ości
A tu jak na złość sieci rzucił ktoś
No i śledzia tym rozzłościł
Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam
Dirli dudam dirli dam dej
Łaj da dirli ladi dam, dirli durli dadi dam
Dirli dudam dirli dam dej
Nie denerwuj mnie, zrzędzisz cały dzień
Żona śledzia rzekła w gniewie
Łuska świerzbi mnie, w skrzelach coś mnie rwie
Idź - wygarnij tej Kaszebie
Ach, co za gbur zarzucił tu
Stare sieci by nas złowić
W wigilijny dzień stary dureń chce
Słone dzwonka z nas porobić
Wypłynął więc na powierzchnię śledź
I nabrał wody w skrzela
Wysadził łeb nad wodę i rzekł
Dziadku Budzisz, dziś Wigilia
Stary Budzisz zły w knajpie wczoraj był
Przepił wszystko, co zarobił
Jego żona znów tak dopiekła mu
Że chciał w morzu karpia złowić
Hej złota rybko, dopomóż szybko
Dziad rzecze tak do śledzia
Wracając z targu przepiłem karpia
Więc ty chodź do kasierza
To chyba żart, ja mam być karp
Śledź zjeżył się okropnie
Daruj bracie, lecz jestem wolny śledź
A nie dzwonko w kwaśnym occie
To chyba żart, ja mam być karp
Posłuchaj drogi panie
Jestem wolny śledź, jeśli złowisz mnie
To ci ością w gardle stanę
contributions: